Wybudzenie z hibernacji, czyli Black River - "Humanoid" (recenzja)

  • Data publikacji: 17.04.2019, 00:40

Supergrupa Black River powraca na scenę po 10 latach nieobecności. Swoistym wybudzeniem z hibernacji jest jej nowy album studyjny, Humanoid i mini - trasa koncertowa, promująca świeżo wydany materiał.

 

Powstały w 2008 roku w Warszawie zespół powraca na scenę równie niespodziewanie, co z niej zniknął, bez szumnych deklaracji czy spektakularnych zapowiedzi. 10 lat to cała epoka w świecie muzyki, ciekawi mnie zatem, jaka myśl przyświeca grupie, która (mając idealne predyspozycje do osiągnięcia całkiem sporego sukcesu) nagle odwiesza gitarę na kołek i rezygnuje z grania po zaledwie dwóch latach działalności. Warto wziąć też pod uwagę fakt, że pierwsze dwa albumy zespołu, Black River Black'n'Roll, zostały bardzo dobrze przyjęte, co potwierdza spora grupa oddanych zwolenników Black River.

 

Czy Humanoid to po prostu wynik spotkania starych przyjaciół, którzy zwyczajnie postanowili jeszcze raz poczuć tą młodzieńczą, rock'n'rollową wolność, czy też może próba nadrobienia straconego czasu?

 

W głębi serca liczę na to, że to jednak pełnowymiarowy powrót na scenę, bo Humanoid jest bez mała - jak na album powrotny - krążkiem bardzo dobrym. Stanowi solidną dawkę żywiołowego, radosnego, a nawet miejscami wręcz infantylnie (w pozytywnym znaczeniu) zabawowego hard rocka. Zespół zaprasza nas na lekką i szybką jazdę rollercoasterem w klimacie współczesnych dokonań The New Black, Clutch czy Spiritual Beggars. 

 

 

Cechą, która wyróżnia album na tle reszty dyskografii, jest jego wyraźna radiowość i nastawienie, zarówno na przystępność treści, jak i lekkość formy. Od otwierającego płytę Flying High, z wisienką na torcie w postaci świetnej solówki, poprzez przebojowy soundtrack, do podróży przez rozgrzaną słońcem Nevadę, jakim jest Revolution czy stonerowe Q, aż po radosne R'n'R Hell - Black River nie przestaje uśmiechać się do słuchacza i szczerze zachęcać do niczym nie skrępowanej zabawy.

 

 

W porównaniu do poprzedniczek, Humanoid stracił nieco surowości i brudu, które czynią tę muzykę bardziej rasową, co najlepiej słychać po bębnach Daraya i wyczuwalnie wygładzonym brzmieniu zespołu. Jednocześnie nadaje mu to przystępnego charakteru, co - mam cichą nadzieję - odbije się na szerokim i pozytywnym odbiorze albumu.

 

Nowy krążek Black River to materiał z wysokiej półki, świetnie nawiązujący do reszty dyskografii i stanowiący godne jej uzupełnienie. Czy otworzy zespołowi drzwi do odzyskania pozycji wypracowanej 10 lat temu - oby, trzymam kciuki. Na obecną chwilę warto Humanoid po prostu odpalić i cieszyć się niezobowiązującym, rock'n'rollowym szaleństwem. Gwarantowany 100-procentowy relaks.

 

 

Skład Black River:

 

Wokal - Maciej Taff (Rootwater, Neolithic)

Gitara - Piotr 'Kay' Wtulich (Neolithic)

Gitara - Artur 'Art' Kempa (Neolithic, Hołdys Kosmos)

Bas - Tomasz 'Orion' Wróblewski (Behemoth, Vesania)

Perkusja - Dariusz 'Daray' Brzozowski (Hunter, Vesania, Dimmu Borgir)

 

Tracklista:

 

1. Flying High

 

2. Revolution

 

3. Humanoid

 

4. H.T. Angel

 

5. Q

 

6. The Rebel

 

7. Abyss

 

8. World In Black

 

9. Monster

 

10. "7"

 

11. R'n'R Hell

 

Trasa koncertowa:

 

25.04.2019 - Kraków, Zet Pe Te

26.04.2019 - Poznań, U Bazyla

27.04.2019 - Gdańsk, Klub B90

28.04.2019 - Warszawa, Klub Proxima