Bo kobiety są mądrzejsze, czyli "Oszustki" - recenzja

  • Data publikacji: 08.07.2019, 19:15

Po sukcesie filmu Jak romantycznie! Rebel Wilson nie spoczywa na laurach, serwując swoim najwierniejszym fanom kolejną już w tym roku produkcję, którą zapewne chciała przekonać do siebie również tę bardziej wymagającą grupę widzów, przyciągając ich nazwiskiem Anne Hathaway. Czy Oszustki się jednak udały, czy są jednym wielkim niewypałem? Zapraszam do lektury.

Rebel Wilson można już śmiało nazwać królową pewnego bardzo konkretnego gatunku kina mainstreamowego. Aktorce, która urodziła się w Australii, udało się podbić hollywood wyłącznie rolami komediowymi (i z nich zasłynąć). Po hitach pokroju trylogii Pitch Perfect, Jak to robią single, Noc w muzeum: Tajemnica grobowca czy choćby tegorocznego Jak romantycznie! usadowiła się wygodnie na wyżynach komediowego świata Hollywood, zapewniając sobie rozpoznawalność, dobry byt i stając się pewnego rodzaju marką. Tak więc na każdy nowy film z Rebel Wilson idzie się z pełnym zrozumieniem tego, jaki produkt się dostanie. Choć Wilson miewa czasem gorzej dobrane role czy projekty, potrafi swoją czarującą osobowością nieustannie bawić nawet najtwardszych widzów.



Oszustkach spotykamy się z całkiem interesującym konceptem zbliżenia widowni świata żeńskich konspiracji w celu wzbogacenia się na głupocie, a właściwie naiwności męskiej części społeczeństwa, wykorzystując wszystkie jej słabości do zbicia fortuny. I choć sama historia wydaje się być bardzo interesująca, bez dobrego scenariusza czy reżyserii nie mogła się po prostu udać.

 

Wilson, która jest również producentką filmu, udało się do projektu zwerbować samą Anne Hathaway, aktorkę, którą częściej widzimy w dramatach i filmach oscarowych, niż komediach podobnego pokroju. Był to na pewno dobry wybór castingowy, bo największą reklamą dla większości komedii są właśnie rozpoznawalne twarze i ciekawe, niewidziane nigdy dotąd połączenia. Takim połączeniem jest właśnie duet Hathaway i Wilson, kradnący całe show i odbierający całe pole do popisu dla dosłownie każdego aktora na dalszym planie.

 

 

Ze wszystkich osób wtórujących prowadzącej dwójce, wybić udaje się tylko dla Ingrid Oliver, aktorki znanej głównie z niewielkich ról telewizyjnych. W Oszustkach dostaje całkiem ciekawą, choć niewielką, rólkę, która bardzo dobrze współgra z bohaterką graną przez Hathaway. 

 

Sam scenariusz natomiast bardzo kuleje, serwując widzom powtórnie te same schematy, budując całą akcję na jednolitym tempie, po pewnym czasie bardzo nużącym. Rozwiązania fabularne pozostawiają wiele do życzenia, będąc banalnymi pomysłami scenarzystów do pchnięcia akcji do przodu. Nawet największe zwroty akcji w historii są bardzo pretensjonalne, powodując u widza poczucie kwestionowania prawdziwości całej historii. 

 

 

Trudno ocenić też samą reżyserię, bo w filmie jej po prostu nie ma. Jest zwyczajnie poprawna, nie widać tu żadnego wyróżniającego się stylu ani jakichś ciekawszych pomysłów. To po prostu kolejna komedia z Hollywood, które liczy na to, że powtarzając te same schematy przez wieki utrzyma się na tym samym poziomie zainteresowania widowni i sporych wpływów.

 

Na pochwałę zasługują na pewno kostiumy i design wnętrz, które wyglądają naprawdę dobrze i dodają produkcji sporo uroku. Chemia pomiędzy Hathaway i Wilson istnieje i patrzy się na nią bardzo przyjemnie. Wypadłaby o wiele lepiej, gdyby tylko obie aktorki otrzymały lepsze teksty do wypowiedzenia albo chociaż większe pole do improwizacji pod okiem bardziej doświadczonego reżysera z wizją na film. Chris Addison może i się stara, ale trudno by reżyserski debiut komediowy udał się nowicjuszowi.

 

 

Czy warto się zatem wybrać na najnowszą komedię od Rebel Wilson? Fani aktorki na pewno znajdą w filmie coś dla siebie. Jest w nim kilka udanych tekstów, jest fajna chemia z Anne Hathaway, jest wspaniała Ingrid Oliver na drugim planie. Są też ładne kostiumy i przepiękne wnętrza. Jest też jakiś pomysł, więc nie jest to film nudny. Mimo to, brakuje mu jakiegokolwiek polotu, czegoś, co sprawiłoby, że widownia pękałaby ze śmiechu na co drugiej scenie, mogłaby się delektować humorem intelektualnym czy chociaż bardziej wyrafinowanym od tego serwowanego tutaj. Byłoby lepiej, gdyby widzom udało się zachować skupienie i uwagę przez całą projekcję, co czasami jest sporym wyzwaniem, szczególnie w miejscach zwolnienia tempa akcji, których jest tu całkiem sporo. Oszustki to kolejna produkcja z Rebel Wilson, która nie udaje, że jest czymkolwiek innym. Filmowi daleko do dobrej komedii, szczególnie w czasie, w którym do kin wchodzi Spider-Man: Daleko od domu, który jest po prostu o wiele lepszą opcją na miłe popołudnie.

Ogólna ocena: 5/10