Niezwykły sposób wydania jeszcze bardziej niezwykłej książki

  • Data publikacji: 21.06.2018, 18:07

Statystyki pokazują wyraźnie, że czytelnictwo w Polsce nie cieszy się dużym zainteresowaniem. Wydawcy muszą się więc czasami dwoić i troić, aby w jakikolwiek sposób przekonać do siebie nowych klientów. Jedno z najciekawszych działań podjęło Wydawnictwo Moondrive (część Wydawnictwa Otwartego sp z o.o.).

 

Nikt nie ryzykuje, każdy może zyskać

Chyba każdy wydawca może potwierdzić, że gusta czytelników są nieprzewidywalne. Dobrym przykładem mogłaby tu być seria o Harrym Potterze. J.K. Rowling długo odbijała się od ściany zanim znalazło się wydawnictwo, które wydrukowało ten światowy bestseller. Niestety, zazwyczaj jest odwrotnie i wydanie książki wiąże się z ryzykiem wystąpienia strat. Moondrive postawiło na coś przypominającego Patronite, czyli zapowiedziało czytelnikom, że mogą zakupić konkretną książkę przedpremierowo otrzymując do tego związane z nią gadżety. Warunkiem było zebranie odpowiedniej liczby chętnych i tym samym środków na druk. Gdyby to się nie udało, czytelnicy otrzymaliby zwrot poniesionych kosztów. Każdy jest zwycięzcą: wydawnictwu nie grozi wyrzucenie pieniędzy w błoto, bo spora część nakładu zostanie wykupiona i nie musi szukać innych sposobów finansowania. Czytelnicy otrzymują książkę w niższej cenie zanim ta pojawi się w sklepach, a także kilka prezentów powiązanych z nią tematycznie.

 

 

Ale po co tyle zachodu?

Wydawnictwo Moondrive, czy już tym bardziej Wydawnictwo Otwarte nie należą do niszowych, także finanse nie powinny być tu problemem. Przy "zwyczajnych" książkach faktycznie nie są, ale Illuminae do takich nie należy, co można ocenić już po samej okładce; przepiękna półprzeźroczysta obwoluta wraz ze stylizowaną na raport okładką właściwą dają niesamowity efekt wizualny. Dalej jest już tylko lepiej. Ilustracje oraz... nawet nie wiem jak to określić. Efekty specjalne? Stylizacje tekstu? W każdym razie efekt jest piorunujący i idealnie wprowadza w czytelnika w nastrój lektury. Ze względu na swój szczególny charakter przekładanie pozycji na język polski było czasochłonne, co niosło koszty dużo wyższe niż przy standardowym tłumaczeniu. Jeżeli dodamy do tego konieczność druku na szczególnie grubym papierze, okaże się, że inwestycja jest bardo duża - nic dziwnego więc, że wydawca chciał się zabezpieczyć. Poza oczywistymi korzyściami finansowymi uzyskał medialny rozgłos dla swojej książki. lluminae to pozycja, którą chętnie przygarnęłam właśnie przez jej nietuzinkowy wygląd, a jako że zadowoliła mnie i treść, postanowiłam sięgnąć po Geminę, której sposób wydania jest właściwie identyczny. Pierwsza książka z serii osiągnęła 320% zakładanego celu, przedsprzedaż drugiej części także okazała się sukcesem, jeszcze na ponad tydzień przed końcem. 

 

W moim odczuciu rozwiązanie jest świetne, a każda ze stron jest w pełni usatysfakcjonowana.

 

Zainteresowanych odsyłam na stronę Shop Moondrive, gdzie można dowiedzieć się więcej zarówno o Illumiae, a także zakupić w przedsprzedaży jej drugą część, czyli Geminę.