Nie żyje Little Richard

W sobotę w wieku 87 lat zmarł Little Richard - jeden z pionierów rock'n'rolla, idol The Rolling Stones i The Beatles.

Little Richard naprawdę nazywał się Richard Wayne Penniman. Nazywał siebie architektem muzyki rock'n'rollowej. Miał ten gatunek stworzyć po połączeniu bluesa i boogie-woogie. Był jednym z najbardziej ekscentrycznych muzyków - rozpierała go energia, nosił fantazyjne ubrania, sięgał po charakterystyczne fryzury i makijaż. Jego koncerty porywały tłumy, bez względu na kolor skóry. Pozytywnie go zaskoczyło, że ma fanów wśród białych. W latach 70. postanowił poświęcić się kaznodziejstwu, ale potem znowu stanął za mikrofonem.

Little Richard wywarł ogromny wpływ na kolejnych wykonawców. W latach 60. jego występy w Hamburgu otwierało czterech nieznanych muzyków z Liverpoolu. Był też inspiracją dla The Rolling Stones, Led Zeppelin, Boba Dylana czy Tiny Turner. Był założycielem zespołu The Upsetters, do którego należał Jimi Hendrix. Marzeniem gitarzysty było grać na takim poziomie, na jakim Richard śpiewał. Do historii przeszły przeboje: Long Tall Sally, Lucille, Good Golly Miss Molly, Rip it Up, Keep A-Knockin, Tutti Frutti. W ostatniej z tych piosenek Richard wykrzyczał słynne A-wop-bop-a-loo-bop-a-wop-bam-boom.

Muzyka pożegnało wiele gwiazd oraz zespołów, w tym Iggy Pop, Slash, Billy Idol, Jimmy Page, Mick Jagger, Duran Duran, Foghat i Kiss.