Dobry społeczny kryminał - recenzja Czerni Małgorzaty Sobczak

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 15.05.2020, 15:50

Czerń to nietypowy kryminał, który porusza bardzo ważkie, trudne i kontrowersyjne tematy społeczne. Intryga kryminalna, jakkolwiek interesująca i dobrze skonstruowana jest tu jakby tłem, kontekstem i pretekstem do szerszych rozważań. Z całą pewnością dodaje to książce wiele wartości.

 

Czerń to druga część cyklu Kolory Zła po debiutanckiej Czerwieni, dobrze przyjętej przez krytykę, a przede wszystkim czytelników, którzy z zainteresowaniem sięgają po drugą z barw zła. Obie książki łączą postaci dwojga prokuratorów (Leopold Bilski i Anna Górska), mających mocne "kryminalne" zacięcie, lubiących działać w terenie, niekiedy z bronią w ręce i wychodzi im to całkiem dobrze. Jest też jednak ryzykowne, o czym przekonują się na własnej skórze - Górska w Czerwieni, Bilski w Czerni ocierają się o śmierć, ba wręcz "przybijają jej piątkę". Notabene finałowa scena Czerni (a także jej epilog) jest w moim odczuciu mocno niedopracowana medycznie (znam się ciut na tym, z wykształcenia jestem lekarzem), w swojej niewiarygodności zbliża się do Casino Royale, w którym James Bond sam się defibryluje. Tu wyraźnie zabrakło autorce konsultacji medycznej, choć w pozostałych ważkich przestrzeniach korzysta Sobczak z wiedzy specjalistów, którym szeroko dziękuje w posłowiu.

 

Jak wspomniałem intryga kryminalna nie jest w tej książce, przynajmniej w mojej opinii, najważniejsza. Jest stosunkowo prosto skonstruowana, nie ma wielu wątków pobocznych, rozwiązanie nie jest zaskakujące, czytelnik jest w stanie zidentyfikować seryjnego mordercę dzieci bez większego kłopotu już w połowie lektury. Na pewno jest ona poruszająca, bo ofiarami są dzieci, a przecież krzywda nieletnich oddziałuje na nas zdecydowanie mocniej niż kiedy dotyka ona osób dorosłych. Wszak dzieci są niewinne, nie są skażone złem tego świata, czemu więc ma je dotykać tak mocno tytułowa czerń?

 

Tytułowa Czerń to jednak w głównej mierze to, co dzieje się w małomiasteczkowym światku Kartuz. Nie wydaje mi się, by wybór miasta jako areny całej historii miał wymiar "antykartuzki", równie dobrze mogłoby to być zupełnie inne miasto, czy to na Kaszubach, czy w innym regionie Polski. Akcja pierwszej części toczy się w Trójmieście, siłą rzeczy autorka nie mogla swoich bohaterów "odesłać" na drugi koniec kraju, wybrała więc Kartuzy, przy okazji wplatając w intrygę elementy kaszubskich wierzeń i zwyczajów. Społeczność małego miasta narysowana jest mocną, czarną kreską. Postaci są wyraziste, złożone, nietuzinkowe, w większości jednak to "czarne charaktery" - prokurator, policjant, najzamożniejszy człowiek w okolicy, a przy okazji filantrop, a nawet ksiądz i opiekun kościelnego chóru. Jak dla mnie najmocniejszą, najbardziej odrażającą i odpychającą postacią jest pani burmistrz, rządząca miastem od dziesięcioleci, rónie dobrze odnajdująca się na kierowniczym stanowisku w czasach słusznie minionej komuny, jak i niesłusznie wiodącej roli kościoła i kleru. Jest odrażająca nie tylko jako polityk, ale przede wszystkim jako matka, żona i kochanka. Z całą pewnością takich postaci jest wiele w dzisiejszych czasach, ale miejmy nadzieję, ze wkrótce zaczną odchodzić do lamusa historii.

 

Jest to też książka o pedofilii, ale ukazująca ten gigantyczny problem z pewnej perspektywy. Ona nie dzieje się tylko tu i teraz, nie jest złem tylko teraźniejszym. Doświadczenia pedofilskie niszczą nie tylko dziecko, ale też i to, kim stanie się w przyszłości. To oczywiście truizm, ale w Czerni pokazany wyraziście i nieco nietypowo. Skłonności pedofilskie ukrywane są nie tylko przez winnego i jego ofiary, ale również przez otoczenie, które z całą pewnością jest świadome dziejącej się patologii, ale na zewnątrz zdaje się jej nie dostrzegać lub wręcz bagatelizować. O pedofilii się nie mówi, nie myśli nawet, przecież to może dotykać wszystkich, ale nie nas. "Przecież to taki dobry, mądry, godny człowiek". Skąd my to znamy?

 

Jest wreszcie Czerń w pewnym sensie powieścią antyklerykalną. Nie, rzecz nie tyczy księży dopuszczających się złych relacji z dziećmi, to temat już bardzo zgrany w ostatnich latach i chyba nikt nie ma już ochoty czytać o tym ni słowa. Kościół nie różni się tu jednak od reszty społeczności, jest tak samo ciemny, ślepy, głuchy. Czarny. Uwielbiany przez wszystkich ksiądz powinien otwierać oczy, krzyczeć wręcz przeciw toczącej miasto patologii, a nie robi tego. Przyzwala wręcz, może nieświadomie na to, by jej początek miał miejsce właśnie w kościele. Sobczak porusza jeszcze jeden trudny temat związany z księżmi, kościołem i niektórych wiernych ślepą wiarą. Ważny i rzadko "wałkowany" we współczesnej literaturze. Nie chcę pisać jaki, bo być może zbyt wiele bym odsłonił z treści książki, a czytelnik nie lubi zbyt wiele wiedzieć przed otwarciem pierwszej strony.

 

Jest więc Czerń jeszcze mniej stricte kryminałem niż Czerwień. Jeśli ktoś szuka czystej intrygi kryminalnej, pogoni, strzelanin, zwrotów akcji, morza trupów i krwi, to się na nowej powieści Sobczak zawiedzie. Jeśli jednak lektura ma dać ciut więcej niż tylko zaciekawienie tematem "kto zabił", to po Czerń może sięgać śmiało. Spędzi przy niej kilka godzin i nie będzie uważał ich za czas stracony.

 

Czerń

Małgorzata Oliwia Sobczak

Wydawnictwo WAB

Stron 440

Ocena 8/10

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.