"Gambit" Filipka [RECENZJA]
filipek - team/youtube screenshot

"Gambit" Filipka [RECENZJA]

  • Data publikacji: 03.02.2021, 18:24

Od 29 stycznia bieżącego roku na platformach streamingowych mamy dostęp do odsłuchu najnowszej płyty Filipka ,,Gambit” - płyty składającej się z dziewiętnastu kawałków oraz w wersji preorder z dodatkowymi dziewięcioma na oddzielnym LP. Tytuł krążka nie jest przypadkowy, czy nadany z powodu popularnej produkcji na Netflixie.

 

Ów Gambit to poświęcenie jednej lub paru figur w celu uzyskania lepszej pozycji - tytuł adekwatny do treści jaką przekazuje nam artysta. Album ten z pewnością nie trafi i nie jest dla każdego. W odróżnieniu od wielu współczesnych artystów, Fifi stawia przede wszystkim na treść, a nie na muzykalność (choć ta jest na znacznie lepszym poziomie w porównaniu do ostatnich płyt). Jeżeli ktoś chce słuchać go w drodze do pracy na zasadzie ,,żeby coś leciało” - odradzam.

 

Nie mamy tutaj populistycznych tekstów, gloryfikacji imprez z narkotykami czy przepychu. Otrzymujemy poniekąd spowiedź artysty, który opowiada, jak wiele musiał przejść, aby znaleźć się w tym miejscu w którym jest teraz. Filipek od zawsze był znany ze sceny freestyle, gdzie był jednym z najlepszych. Sam mówi o swoim starym życiu, które było pełne tych nieprzyjemnych wrażeń. Narkotyki, puste nic nie warte znajomości oraz zawody miłosne doprowadziły go do tego, kim jest teraz. Fifi chce pokazać, że nie jest już małym chłopcem, tylko dorosłym facetem, u którego cele życiowe się zmieniły. Sam raper spokorniał, nabrał doświadczenia i chcę zamknąć tamten etap życia.

 

Płyta jest pełna brudnej prawdy, rzeczywistości w jakiej żył wtedy Filip. Raper też chciał w końcu oderwać łatkę ,,kwadratowego flow” i poniekąd mu się to udało. Kosztem tego niestety były rymy, które kiedyś u niego były na wysokim poziomie, jednak w tym albumie są momentami aż drażniące swoją prostotą. Samo wykonanie od strony muzycznej, jak i po mix/master stoi na naprawdę dobrym poziomie. Słuchając płyty, nie ma się wrażenia, że słucha się nagrań garażowych, a naprawdę profesjonalny album.

 

Podsumowując, ,,Gambit” jest brudny, szczery, nagi i na pewno nie przypadnie każdemu do gustu. Nie puścimy tej muzyki w aucie, czy na imprezie, a raczej w gorszych momentach naszego życia, aby być może nabrać pewnych refleksji co do tego, ile musieliśmy poświęcić i będziemy musieli żeby poczuć się w końcu spełnionym.