Francja szuka pomocy w zakupie „najbardziej nieczystej powieści”
This is Barris! - French History/You Tube Screenshot

Francja szuka pomocy w zakupie „najbardziej nieczystej powieści”

  • Dodał: Marta Wolf
  • Data publikacji: 23.02.2021, 23:22

Francuski rząd apeluje o pomoc w pozyskaniu rękopisu najbardziej nieczystej opowieści, jaką kiedykolwiek napisano od początku świata - 120 dni Sodomy, czyli szkoła libertynizmu Markiza de Sade’a, wycenionego na 4,5 miliona euro dla Biblioteki Narodowej we Francji.

 

Kiedyś okrzyknięto dzieło jedną z najbardziej brutalnych książek, jakie kiedykolwiek napisano, a teraz zalicza się do klasyków. Autor wiele lat niepublikowanej powieści zajmuje miejsce obok szanowanych postaci światowej literatury, chociaż wielu z nich, bez wątpienia, nie byłoby zadowolonych z faktu, że w ich zaszczytnym towarzystwie znalazł się właśnie on. Szaleniec, zboczeniec - to mały pierwiastek określeń utożsamianych z postacią Markiza de Sade’a, od którego nazwiska pochodzi termin sadyzm. 

 

Szkic 120 dni Sodomy był tekstem ukrywanym zarówno przez samego autora, jak i kolejnych właścicieli. Przez większość XX wieku nawet ci, którzy opublikowali powieść, starali się trzymać ją z dala od oczu władz, dlatego wczesne wydania były popularyzowane pod pseudonimem lub anonimowo, w bardzo małych ilościach dla prywatnych i zamożnych czytelników. To nie przypadek, że Jean-Jacques Pauvert, który próbował wydać większy nakład, był w 1956 roku zatrzymany przez francuski rząd za zniewagę publiczną. Pauvert wtedy argumentował, że prace Sade'a były dokumentami medyczno-prawnymi o wielkiej wartości naukowej. Sędzia nie zgodził się z jego tezą, ale werdykt został uchylony w wyniku apelacji, a nieco ponad dziesięć lat później utwór był masowo dostępny we Francji. Kontrowersyjny pisarz jest teraz mocno zakorzeniony w kanonie francuskiej literatury.

 

Dzieło Sade’a 120 dni Sodomy, czyli szkoła libertynizmu zostało napisane drobnym pismem w 1785 roku na wąskim pasku pergaminu o długości 12 metrów i szerokości 11 cm i powstało w ciągu zaledwie 37 dni. 

 

Akcja utworu rozgrywa się w odciętym od świata zamku Silling, poza granicami Francji, u schyłku panowania króla Ludwika XIV. Bogaci libertyni w towarzystwie innych osób przez cztery miesiące oddają się orgiom seksualnym. Dzieło podzielone jest na cztery części, z których każda opisuje jeden miesiąc pobytu na zamku. Funkcję narratora pełnią prostytutki: Duclos, Champville, Martaine i Desgranges. Każda z nich w ciągu jednego miesiąca ma za zadanie opowiedzieć 150 płomiennych historii ze swojego życia. Jeżeli któraś przygoda przypadnie do gustu libertynom, każą natychmiast ją zrealizować.


Sade ukrył rękopis w ścianie swojej celi, gdzie odsiadywał wyrok po serii skandali seksualnych. Dziesięć dni przed szturmem na Bastylię w 1789 roku pisarz został przeniesiony i już nigdy więcej nie zobaczył pergaminu. Tymczasem zwój, drogą handlu, trafił do prowansalskiego arystokraty, markiza de Villeneuve-Trans i przeleżał w jego rodzinie przez ponad 100 lat. Utwór ostatecznie został sprzedany niemieckiemu kolekcjonerowi, który wywiózł go do Berlina i w 1904 roku opublikował pod pseudonimem pierwsze wydanie. Dwadzieścia pięć lat później 120 dni Sodomy zakupił wicehrabia Charles de Noailles. Żona mężczyzny, Marie-Laure, była pra-pra-prawnuczką samego Markiza de Sade’a. Cenną rodzinną pamiątkę pozostawiła w spadku swej córce, Nathalie, natomiast ona powierzyła rękopis swojemu przyjacielowi, Jeanowi Grouetowi. Ten jednak zdradził jej zaufanie i w 1982 roku nielegalnie przemycił zwój do Szwajcarii, gdzie został sprzedany kolekcjonerowi erotyki Gérardowi Nordmannowi. Pełnoprawna właścicielka wniosła pozew i podjęła próbę odzyskania pamiątki. Sąd wtedy orzekł, że mężczyzna kupił rękopis w dobrej wierze i nie popełnił żadnego przestępstwa. Porozumienie z obydwoma stronami zawarł dopiero Gérard Lhéritier -  zapłacił za oryginał 7 milionów euro. Oczywiście część tej sumy trafiła do spadkobiercy Nathalie de Noailles. Z okazji 200. rocznicy śmierci Markiza de Sade dzieło znalazło się na wystawie w prywatnym muzeum kolekcjonera w Paryżu. Lhéritier twierdzi, że zaproponował przekazanie manuskryptu po pięciu latach Francuskiej Bibliotece Narodowej, ale Ministerstwo Kultury nie odpowiedziało na jego ofertę.

 

W 2017 roku minister kultury zakwalifikował 120 dni Sodomy, czyli szkoła libertynizmu jako dobro narodowe i zablokował jego eksport, gdy został wystawiony na licytację. Teraz rząd francuski szuka układu korporacyjnego, który pomógłby w nabyciu skryptu o wartości 4,55 mln euro. Władza próbuje przekonać firmy obniżką podatku od osób prawnych, jeśli tylko pomogą im kupić zwoje dla państwa.

 
Źródło: The Guardian