Netfliksowy serial w formie powieści grozy - „Kantata” [RECENZJA]
źródło własne

Netfliksowy serial w formie powieści grozy - „Kantata” [RECENZJA]

  • Data publikacji: 18.03.2021, 21:19

Kantata to debiutancka powieść Klaudii Zacharskiej. Autorka jest dużą fanką popkultury i literatury, a w swojej pierwszej pracy postanowiła zmierzyć się z tematyką grozy.

 

Nie ma to jak powrót do domu! Każdy z nas na pewno nie raz marzył o tym, aby ponownie zagościć w rodzinnych stronach. Każdy, ale nie Kinga. Dom w którym się wychowywała nie jest dla niej przyjaznym miejscem od czasów tragedii, której była świadkiem jako nastolatka. Kobieta niechętnie wraca w rodzinne strony, aby pomóc siostrze, która zaadoptowała dziewczynkę o imieniu Maja. Początkowo wszystko wydaje się iść dobrze, dziecko szybko się zadomawia, a Kinga i jej siostra od razu nawiązują silną więź z dziewczynką. Z czasem sytuacja ulega zmianie. W domu zaczynają się dziać dziwne i przerażające rzeczy, a kluczem do wyjaśnienia sytuacji może się okazać właśnie Maja, która z niewyjaśnionych powodów kilkakrotnie wracała do domu dziecka z rodzin zastępczych.

 

Klaudia Zacharska dopiero zaczyna swoją przygodę ze światem pisarskim, a Kantata to jej chrzest bojowy. Historia jest mroczna, momentami wręcz brutalna i na pewno nie jest dla czytelników, którzy lubią, gdy zostawia im się pewne niedopowiedzenia. Jest krew, jest mięso i co najważniejsze – jest trup! Autorka szczegółowo przedstawia wydarzenia, co łatwo pozwala nam sobie wszystko wyobrazić. Tempo historii jest dość szybkie, a momentami może się wydawać za szybkie. Sam sposób prowadzenia fabuły w pewnym momencie nasunął mi skojarzenie z serialami produkowanymi przez Netflixa. Nie trudno było mi sobie wyobrazić, aby jakieś amerykańskie studio stworzyło historię w podobnym klimacie o podobnej fabule. Dla fanów horrorów z dziwnymi dziećmi w rolach głównych będzie to dużym plusem. Pod tym względem Kantata powinna im się spodobać.

 

O ile Maja jest jedną z najważniejszych bohaterek, na pierwszy plan wysuwa się przede wszystkim postać Kingi. To ona jest tytułową Kantatąz nią spędzamy najwięcej czasu w trakcie trwania historii. Samo słowo jest pseudonimem, który kobieta używa w swoim życiu zawodowym. Kinga jest popularną i lubianą wokalistką zespołu Schody. Kobieta, jak wykonywana przez nią muzyka, ma swój oryginalny styl życia oraz wygląd. Jest postacią z pozoru beztroską i szaloną, ale w środku skrywa bolesną tajemnicę. Ma różne sposoby na radzenie sobie z bólem, a większość z nich nie jest dobra. Pod płaszczykiem brawury chowa się przestraszona dziewczyna, która nigdy nie poradziła sobie z sytuacją, jaka miała miejsce wiele lat wcześniej.

 

Kinga jest na pewno najlepiej wyeksponowaną postacią w całej historii, a o Mai nie można za wiele mówić, aby potencjalnie nie zdradzić rozwiązania fabuły. Tym, co w Kindze może czytelnika irytować jest fakt, z jaką częstotliwością wszyscy ją rozpoznają w małym mieście, w którym bohaterka przebywa. Wydawać się może, że wokalistka Schodów jest gwiazdą na miarę Eltona Johna albo Britney Spears, bo ma się wrażenie, że nie ma na planecie osoby, która by o niej nie słyszała. Inną rzeczą, która może mniej się podobać bardziej doświadczonym czytelnikom, jest sposób prowadzenia wątku miłosnego. O ile dynamizm w każdej historii jest potrzebny, o tyle w przypadku relacji Kingi i jej wybranka wszystko rozwija się... za szybko. Trochę w stylu romantycznego serialu, ale w tym wypadku – niekoniecznie tego dobrego.

 

Na pewno wiele osób, a zwłaszcza tych młodszych, doceni tę intensywność. Podobnie może być z zakończeniem, na które osobiście nie stawiałam. Ostatnie kilkadziesiąt stron mniej więcej wskazywało kierunek rozwiązania fabuły, ale pewien jej aspekt był dla mnie dość zaskakujący. Podobnie sposób, w jaki zdecydowano się to wszystko przedstawić. Kantata oprócz grozy i zjawisk nadprzyrodzonych dotyka problemu uzależnień. Każdy, dla kogo jest to wrażliwy temat powinien mieć na uwadze fakt, że występuje tutaj taki wątek. Ta książka jest mroczna i brutalna, a jej zakończenie nie jest żadnym wyjątkiem. Jak już zostało to wspomniane wcześniej, Kantata to książkowy debiut Zacharskiej. Język, który stosuje, jest prosty, bardzo dobrze konstruuje opisy i od czasu do czasu w zgrabny sposób nawiązuje do popkultury. Jeśli chodzi o dialogi, to bywają dobre, ale są momenty, gdzie brzmią trochę sztucznie i naiwnie. Trzeba jednak pamiętać, że naturalność w ich tworzeniu przychodzi z wiekiem i doświadczeniem. Podobnie jest z umiejętnością zgrabnego i sensownego prowadzenia wątków pobocznych – zaczynania, jak i ich kończenia.

 

Na końcu trzeba też wspomnieć o technicznej warstwie Kantaty, a konkretniej – okładce. Jej projekt wykonał Dawid Boldys i przedstawia ona kobiecą postać, wpatrującą się w czytelnika wściekłym spojrzeniem. Szarość połączona z czernią i wzrokiem dziewczyny tworzy bardzo klimatyczną okładkę, a tył książki, na którym możemy dostrzec małe ikonki ostrzy, jest bardzo zgrabnym nawiązaniem do pewnego wątku. Podsumowując, książka Klaudii Zacharskiej jest ciekawym debiutem, a pisarka udowodniła, że potrafi tworzyć mroczne historie, które na pewno będą w stanie wywołać w czytelniku wiele emocji. Dla wszystkich fanów horrorów, którzy chcieliby kupić tę książkę, Kantata będzie miała swoją premierę już 23 marca. Ja miałam okazję przeczytać ją przedpremierowo, za co serdecznie dziękuję wydawnictwu Videograf.

 

Tytuł: Kantata
Autorka: Klaudia Zacharska
Liczba stron: 368
Cena: 39,98 zł (obecnie jest w promocji: 27,93 zł)