Iberyjskie organizacje chronią porzucone znaki towarowe
Niezwykły świat/You Tube Screenshot

Iberyjskie organizacje chronią porzucone znaki towarowe

  • Dodał: Marta Wolf
  • Data publikacji: 16.04.2021, 16:18

Dziedzictwo to nie tylko pałace, katedry i królewskie klejnoty, ale także miejsca, które kształtują nasze życie i definiują naszą tożsamość. Tą ideą podążają iberyjskie organizacje, które chcą chronić szyldy, znaki towarowe, które od dawna kształtują miasta.

 

Inspirowany częściowo przez muzea w Berlinie i Warszawie iberyjski ruch nabrał nowego znaczenia w ostatnim okresie spowolnienia gospodarczego, które zmieniło widoki miast. Gdy małe firmy się zamykają, często zastępowane są przez znaną listę globalnych potworów, które mają niewielkie powiązania z miastem. Niezależnie od tego czy jesteśmy w Madrycie, Barcelonie, czy Salamance, ikonografia miejska, którą widzimy, jest praktycznie taka sama. Zawsze jest McDonald's, Zara..., a szkoda, bo miasta tracą przez to swój urok.


Alberto Nanclares jest częścią Iberian Network in Defense of Graphic Heritage, luźnego zrzeszenia chroniącego formę dziedzictwa, które jest coraz bardziej zagrożone. Jak mówi działacz, którego akcja ratunkowa prowadzona jest pod szyldem projektu Paco Graco:

 

- Wszyscy widzą te znaki, ale niewielu poświęca im dużo uwagi.

 

Kiedy te tabliczki są wymieniane czy wyrzucane, znika historia tych sklepów, ich klientów i właścicieli, a co gorsze zanika historia miasta. Działania i projekty znajdujące się w sieci są bardzo zróżnicowane - od tych, które ratują znaki z nadzieją na otwarcie muzeum, po te, które je katalogują, od stuletnich emalii po jaskrawe neony, tworząc żywe archiwum, obejmujące 25 miast na półwyspie.

 

Natomiast w Lizbonie Rita Múrias i Paulo Batata rozpoczęli swoją akcję w 2014 roku, gdy sklepy z pamiątkami czy stoiska nieustannie wyrastały w całym mieście. Wkrótce zaczęli wykorzystywać swój wolny czas i własne fundusze, aby ratować znaki przed zamykanymi firmami. Ich projekt - Letreiro Galeria - zgromadził kolekcję 250 artefaktów. Teraz pracują nad realizacją swojego marzenia - otwarciem muzeum. Około 90% zebranych przez nich logotypów to neony sugerujące radykalne zmiany, które przeszły przez miasto w ostatnich latach. Jak mówi Múrias, do lat 80. w Lizbonie było ich mnóstwo. A wiele z nich zostało odrzuconych, gdy zostały przezwyciężone kolejne kryzysy finansowe i boom w turystyce.

 

Podczas gdy niektóre miasta uchwaliły przepisy chroniące symboliczne znaki, członkowie organizacji mają nadzieję, że ich wysiłki pozwolą na zrozumienie tego dziedzictwa przez innych. Bo, jak mówią, to praca polegająca na podnoszeniu świadomości kulturowej.

Źródło: The Guardian, patrimoniografico