Katarzyna Nowak - "Sama", wstrząsająca relacja ofiary księdza-pedofila [RECENZJA]
źródło własne

Katarzyna Nowak - "Sama", wstrząsająca relacja ofiary księdza-pedofila [RECENZJA]

  • Dodał: Beata Pożarycka-Pamuła
  • Data publikacji: 27.09.2021, 16:40

Nowość od wydawnictwa Świat Książki przedstawia kulisy sprawy zakończonej, największym jak dotąd, zadośćuczynieniem orzeczonym przez polski sąd od Kościoła katolickiego (Zakon Chrystusowców) w sprawie o znęcanie się i czyny pedofilskie. Mimo ogromnego świadczenia finansowego i dożywotniej renty na rzecz poszkodowanej, ksiądz, po odsiedzeniu krótkiego wyroku, nadal koresponduje z dziećmi w Internecie.

 

Kasia wychowała się w rodzinie bardzo wierzącej. W jej domu zawsze mówili, że Bóg jest, a księża są równie ważni, co On sam. Nie był to jednak dom bezpieczny. Rodzice Kasi pili, a lokalna społeczność odwracała oczy od krzywdy dziewczynki, uznając alkoholizm za sprawę wewnętrzną rodziny. Dlatego, gdy zainteresował się nią nowy ksiądz, czuła wdzięczność. Nie miała pojęcia, jak bardzo skrzywdzi ją pierwszy człowiek, któremu postanowiła zaufać.

 

Roman B. zaproponował rodzicom Kasi, że załatwi dziewczynce miejsce w szkole z internatem. Pomysł bardzo spodobał się 12-latce, która, przez libacje dorosłych, nie miała w domu warunków, by spokojnie się uczyć. Opiekunowie zgodzili się równie chętnie. Mieli zaufanie do księży, a stawiające się im dziecko, wylewające alkohol do zlewu, stanowiło problem. Ksiądz jednak, zamiast do internatu, wywiózł Kasię do siebie. Więził ją, maltretował, gwałcił i faszerował psychotropami. Dramat rozgrywał się na plebanii, na której, oprócz Romana B., mieszkało ośmiu księży, w tym proboszcz. Świadków było więcej. Sprawca czuł się tak pewnie, że dziecko towarzyszyło mu podczas wyjazdów służbowych do Częstochowy, Łagiewnik, Lichenia, czy innych sanktuariów, także tych zagranicznych. Nikt nie zainteresował się, dlaczego dorosłemu mężczyźnie towarzyszy zlękniona dziewczynka. Nikt nie reagował, gdy wynajmowali jeden pokój.

 

Zmowa milczenia

 

W zmowie milczenia uczestniczyli nie tylko duchowni. Przyjaciółka księdza, wykwalifikowana psycholog, u której przez pewien czas mieszkała, jak twierdzi, również nic nie zauważyła. Przez ponad dwa lata Kasia była przenoszona z miejsca w miejsce. Sadysta przenosił ją z jednego mieszkania, gdzie miał dostęp do dziewczynki, do drugiego, z jednej katolickiej, zaprzyjaźnionej szkoły, do innej. Matka księdza, nauczyciele, osoby wynajmujące im pokoje hotelowe czy te w domach pielgrzyma, lekarze (w tym lekarka, która przeprowadzała dziewczynce zabieg aborcji), wierni - nikt reagował, nawet gdy wprost opowiadała o doznanych krzywdach. Oprawcę znali od lat, twierdzili, że to niemożliwe, że dziewczynka zmyśla. Nawet, gdy na podstawie twardych dowodów, w postaci smsów wysyłanych dziecku przez księdza, ruszył proces, grupa kobiet aktywnie działających przy kościele, zorganizowała zbiórkę podpisów w obronie, ich zdaniem pomówionego, oprawcy.

 

Winna dziewczynka

 

Wstrząsająca relacja zwraca uwagę głównie na dwa problemy. Pierwszym z nich jest wtórna wiktymizacja, z którą zmagają się osoby doświadczające przemocy seksualnej. 14-latka, nazywana była w prasie kochanką księdza, a wyrok komentowany raniącymi słowami: kto nie chciałby miliona za rękę w majtkach. Wierni nie chcieli wierzyć, że ten tak pięknie głoszący słowo Boże kapłan dopuścił się okrucieństwa. Autorce sugerowano przyzwolenie na to, co ją spotkało, bo przecież nie uciekła, nie powiedziała wcześniej. To pokazuje, jak niska jest świadomość, że osoby doświadczające przemocy, nawet dorosłe, często nie mają odpowiednich zasobów psychicznych i fizycznych, by zareagować od razu. Tym bardziej, nie potrafi tego przez wiele lat wykorzystywane, dziecko.

 

Nierówna walka

 

Drugim z problemów pokazanych w książce jest to, jak nierównym przeciwnikiem jest Kościół. Dziewczynka nie miała pełnomocników procesowych - w jej imieniu działał jedynie prokurator. Sprawcę zaś bronili zarówno prawnicy, zatrudnieni przez Zakon Chrystusowców, oraz prywatni opłaceni przez jego matkę. Apelacja obrońców Romana B. przyniosła skutek. Sąd uznał, że oskarżony, jako osoba z zaburzeniami pedofilskimi, miał w znacznym stopniu ograniczoną zdolność kierowania swoim postępowaniem.  Roman B. został skazany na 4 lata bezwzględnego pozbawienia wolności, w tym zaliczono mu na poczet kary 2 lata, które przesiedział podczas procesu w areszcie. Gdyby u mężczyzny nie stwierdzono zaburzeń pedofilinych, kara byłaby wyższa. Dzieje się tak dlatego, że sąd przy jej wymierzaniu bierze pod uwagę stopień winy, który uwzględnia tzw. stosunek psychiczny sprawcy do popełnionego czynu, czyli poziom uświadamiania sobie jego szkodliwości.

 

Do zatrzymania oprawcy, 32-letniego wówczas Romana B., doszło po odprawieniu przez niego mszy pożegnalnej. Przełożeni chcieli go jedynie przenieść - ksiądz miał wyjechać na angielską prowincję. Kiedy wyszedł z więzienia, wrócił do sprawowania funkcji, odprawiał msze. Gdy poszkodowana spotkała go w sklepie, poczuła się jak rzecz, którą można gwałcić, więzić i niszczyć, by po wszystkim jej kat mógł cieszyć się pełnią praw, w tym wolnością. Towarzystwo Chrystusowe odsunęło podwładnego od pełnionych obowiązków dopiero po proteście mieszkańców i nagłośnieniu sprawy, co pokazuje, jak bardzo ważne jest, by zabierać głos w przypadku krzywdzących działań instytucji.

 

Precedensowy wyrok

 

Mimo krótkiej kary pozbawienia wolności w sprawie karnej, wyrok sądu cywilnego stał się precedensem. Pierwszy raz orzeczono, że zadośćuczynienie oraz dożywotnią rentę ma płacić nie ksiądz, a Kościół. Do tej pory zwierzchnicy Kościoła przekonywali, że to nie instytucja ponosi winę za przestępcze czyny swoich podwładnych, lecz oni sami, przez kuszeniesłabość ludzką. Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 31 marca 2020 roku (sygn. akt II CSK 124/19) zwrócił słusznie uwagę, że doszło tu do wykorzystania stosunku zależności, przy braku odpowiedniego nadzoru zwierzchników. Sąd, akcentując fakt, że krzywdę trudno wycenić, orzekł milion złotych zadośuczynienia oraz 800 zł miesięcznie dożywotniej renty. Lektura Samej jest wstrząsającą relacją, nie tylko doznanych krzywd, ale także studium tego, jak wobec tej krzywdy działają instytucje i jak zachowują się ludzie. Warto ją przeczytać, by uświadomić sobie, dlaczego tak ważnym jest, by w obliczu zmowy milczenia, reagować, nie milczeć.

 

Tytuł: Sama

Autorka: Katarzyna Nowak

Data wydania: 15 września 2021

Liczba stron: 224

Wydawnictwo Świat Książki

 

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Świat Książki.

Beata Pożarycka-Pamuła – Poinformowani.pl

Beata Pożarycka-Pamuła

Prawniczka, dziennikarka i aktywistka. W swojej pracy społecznej skupiona przede wszystkim na prawnej ochronie przed przemocą. Kontakt: beatapozarycka@gmail.com