Ćwiczenia z Carpentera - recenzja „W lesie dziś nie zaśnie nikt 2”
Netflix/YouYube Screenshot

Ćwiczenia z Carpentera - recenzja „W lesie dziś nie zaśnie nikt 2”

  • Dodał: Daniel Sztyk
  • Data publikacji: 02.11.2021, 10:41

Swoją recenzję W lesie dziś nie zaśnie nikt 2 pragnę rozpocząć od szczerego wyznania. Mianowicie: jestem dużym fanem pierwszej części. Uważam, że produkcja z marca 2020 roku świetnie ograła slasherową konwencję oraz zgrabnie bawiła się znanymi z takiego kina motywami. Do tego dostaliśmy fajnych bohaterów, których szybko dało się polubić (nasze serca szybko skradli Zosia i Julek). To wszystko sprawiło, że z ciekawością wypatrywałem sequela W lesie dziś nie zaśnie nikt. Czy druga cześć polskiego slashera powtarza sukces swojego poprzednika?

 

Druga cześć W lesie dziś nie zaśnie nikt rozgrywa się po pamiętnych wydarzeniach z jedynki. Poznajemy nowego bohatera, Adasia, nieszczęśliwego i nieco niezdarnego policjanta o dobrym sercu. Podkochuje się w swojej koleżance z pracy Wanessie, jednak koleżanka nie odwzajemnia jego uczuć. Bohater wręcz ją irytuje, przez co dziewczyna nie ma chęci na jego towarzystwo. W sequelu zobaczymy jedną znajomą twarz. Scenarzyści nie zapomnieli o Zosi, czyli protagonistce z pierwszego obrazu. W tym filmie poznajemy dalsze jej losy.

 

Bartosz M. Kowalski, kręcąc pierwsze W lesie dziś nie zaśnie nikt, udowodnił, że świetnie zna gatunek zdefiniowany przez Johna Carpentera w kinie. Zna jego klisze, wie, jak pogrywać z konwencją oraz ma pomysł na krwawe sceny. Widać, że slasher jest bliski jego sercu. Niestety druga część nie ma w sobie nawet połowy tej energii, która była obecna w poprzedniku. Sceny eliminacji bohaterów nie są tak efektowne jak w przypadku jedynki, brakuje im wystarczającego impetu. Można by rzec, że sequel jest wręcz ospały. Wiele scen jest przeciągniętych, szybko tracimy zainteresowanie tym, co się dzieje. Do tego dochodzi śmieszny plot twist, który zmienia ten film w meta kino. Za mało tu gore, za dużo filozofii i celowania w nazbyt prosty przekaz.

 

Znacznie słabiej w drugiej części wypadają także bohaterowie. O ile grany przez Mateusza Więcławka policjant jest postacią, której kibicujemy i liczymy, że dokona się w nim jakaś głębsza przemiana, tak pozostali są nam obojętni. Wiem, że konwencja slashera nie wymaga wprowadzania do takiego filmu postaci o głębokich rysach psychologicznych, lecz jednak uważam, że archetypem da się operować w sposób ciekawszy. Poprzednik miał bohaterów, których zapamiętaliśmy. Mogliśmy ich lepiej poznać, jakoś się z nimi zżyć. Tu niestety tego zabrakło.

 

Z bólem serca muszę przyznać, że W lesie dziś nie zaśnie nikt 2 nie spełnia oczekiwań. To w gruncie rzeczy film bez duszy, który po seansie pozostawia w nas wyłącznie obojętność. Będę jednak kibicował Bartoszowi M. Kowalskiemu, ponieważ obecność slasherów na polskim rynku filmowym wprowadza powiew świeżości do rodzimej kinematografii. Jest to na pewno ciekawy pomysł na odskocznię od poważnych dramatów czy komedii romantycznych. Trzymam kciuki za to, by następny obraz autora Placu zabaw zrobił na mnie większe wrażenie.

 

3/10

Daniel Sztyk – Poinformowani.pl

Daniel Sztyk

Rozkochany w kinie i literaturze student polonistyki. W wolnych chwilach, gdy akurat nie siedzi w kinie, ogląda Premier League, by rozkoszować się magią futbolu. E-mail: danielszdanielsztyk@gmail.com