Zupełnie inna Urturi - recenzja "Akwitanii"

Zupełnie inna Urturi - recenzja "Akwitanii"

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 10.11.2021, 23:29

Eva Garcia Saenz de Urturi olbrzymią popularność w Polsce zawdzięcza Trylogii Białego Miasta, na którą złożyły się Cisza Białego Miasta, Rytuały wodyWładcy czasu. Akiwtania to już zupełnie inna literatura, ale nie znaczy, że gorsza. Wręcz przeciwnie, hiszpańska autorka wciąga nas nieodwracalnie w niezwykłą historię, której akcja toczyła się prawie 700 lat temu.

 

Z wielkim zaciekawieniem oczekiwałem na Akwitanię, bo trylogia baskijskiej autorki porwała mnie bez reszty. Już po zapowiedziach wydawnictwa Muza można było oczekiwać, że gatunkowo to będzie zupełnie inna literatura. Bynajmniej nie rasowy thriller, ale raczej fabularyzowana, koloryzowana opowieść historyczna. Wzbogacona o wiele fikcyjnych postaci i wydarzeń, ale oparta na historycznej prawdzie. Przebłyski zainteresowania średniowieczną historią Europy można już było odnaleźć w ostatniej części przygód Krakena, tak, jakby Urturi przestawiała się powoli z literatury sensacyjnej na coś zupełnie nowego. Jeśli więc ktoś oczekuje kolejnej powieści o charakterze i klimacie Trylogii Białego Miasta to może się czuć zawiedziony. Jednak to, co mnie głównie porwało w książkach Hiszpanki, odnalazłem i w najnowszej jej powieści.

 

Ma ona bowiem niesamowitą zdolność niezwykle plastycznego opisywania świata, w którym umieszcza akcję swoich historii. Ciszę Białego Miasta traktowałem jako swoisty przewodnik po Vittorii i Kaju Basków, ale przewodnik pełen prawie że realnie odczuwalnych zapachów, smaków, obrazów. Akwitanię chłonie się podobnie - wszystkimi zmysłami - wzrokiem, węchem, smakiem, dotykiem. A że są to doznania zupełnie inne? Muszą być inne, bo to nie XXI wiek i Hiszpania, lecz średniowieczna Francja, w głównej mierze Paryż, ale też Bordeaux, Poitiers i inne akwitańskie miasta. Średniowiecze nie pachnie fiołkami, lecz ekskrementami, nie jest białe, lecz mroczne, nie jest smakowite jak baskijska pipperada, lecz raczej nadpsute, jak mięso trzymane w słońcu przez kilka dni. Niemniej Urturi bez wahania przenosi nas w ten świat, rysuje go tak realnie, że praktycznie rzecz biorąc odkładając książkę na bok, nawet tylko na chwilę, rozglądamy się po otoczeniu i nie możemy pojąć, że przed nami stoi telewizor, lodówka, ekspres do kawy, a za oknem ryczą spalinowe silniki, a nie osły ciągnące dwukołowe wózki.

 

Poprzednie książki Urturi były umiejscowione w realnej przestrzeni, w konkretnym czasie również, jakkolwiek równie dobrze mogła to być druga dekada naszego wieku, jak i końcówka poprzedniego. Cała jednak historia była wytworem wyobraźni autorki. Tu jest inaczej, realny mamy nie tylko czas i przestrzeń, ale zdecydowana większość opisanych wydarzeń ma historyczne podstawy i to bardzo mocne, zapisane w kronikach, odkryte i opisane przez historyków. Oczywiście Akwitania to nie jest powieść sensu stricte historyczna, to beletrystyka, poświęcona życiu jednej z najważniejszych postaci europejskiego średniowiecza. Pełna intryg, knowań, zabójstw, wojen, ale też miłości, spełnionej i niespełnionej, moralnych dylematów, politycznych rozterek. Widać, że autorka jest zafascynowana postacią Eleonory Akwitańskiej, siłą jej charakteru, który pozwolił rozdawać karty w świecie, którym rządzili niepodzielnie mężczyźni, a kobiety ograniczały się do rodzenia dzieci i ich wychowywania.

 

Gdzieś tam w tle doszukać się można negatywnego nastawienia autorki do kościoła, a w szczególności papiestwa i jego roli w średniowiecznym świecie. Wszystkie postaci w habitach i sutannach nastawione są przede wszystkim na dobra doczesne, a nie duchowe. W Watykanie ekskomunikę równie dobrze jak i jej zdjęcie można bez większego trudu załatwić obdarowując kościół przywilejami, ziemiami, klejnotami. Katedra Saint Denis musi być po stokroć potężniejsza od królewskiego pałacu, szaty książęce nie umywają się do biskupich. Dodatkowo duchowni na prawo i lewo dopuszczają się sodomii, wykorzystują kobiety, mężczyzn, dzieci. Rzec można przewrotnie skąd my to znamy? Czyżby kler został się w średniowieczu?

 

Jak wspomniałem, Akwitania nie jest thrillerem, ale  wciąga jak thriller. Ja przeczytałem ją w dwa wieczory i miałem trudności w odrywaniu się od niej. Bo ta historia, napisana przepięknym językiem i gładkim stylem (kolejny raz wielkie ukłony dla tłumaczki, Katarzyny Okrasko, której udział w wybuchu popularności Urturi w Polsce jest nie do przecenienia), jest bardzo interesująca. Każdy, kto w nią wsiąknie będzie z niecierpliwością parł do poznawania kolejnych epizodów z życia bohaterki, będzie pragnął poznać finał tej historii, choć ona tak naprawdę się nie kończy z końcem książki, Eleonora po powrocie z Ziemi Świętej, dokonała wielu niezwykłych czynów. Autorka pozostawia przestrzeń na  kontynuację i powiedziałbym, że mam nadzieję, że wkrótce takowej się doczekamy, jakkolwiek w posłowiu autorka między wierszami od tego się odżegnuje. Nie przeszkadza nawet w jej odbiorze zmienna narracja, bo po pierwsze mamy dwoje narratorów piszących pierwszoosobowo (Eleonora i Ludwik, ale ten drugi zdecydowanie rzadziej), a po drugie autorka funduje nam retrospekcje (jakby cofnięcie się o 700 lat nie było wystarczające) i tu już mamy narrację trzecioosobową. Osobiście wolę jednorodny sposób opowiadania historii, ale i z tym warsztatowym wyzwaniem Baskijka radzi sobie także doskonale.

 

Zaczyna się długi weekend, będziemy mieli nieco więcej wolnego, warto więc wziąć do ręki Akwitanię. Pozwoli choć na kilka godzin oderwać się od rozkręcającej się wokół nas znów zarazy i tlącej wojny. Polecam gorąco.

 

Eva García Sáenz de Urturi – hiszpańska pisarka urodzona w 1972 roku w Vitorii, od piętnastego roku życia mieszka w Alicante. Jest dyplomowaną optometrystką, pracowała w zawodzie przez dziesięć lat, następnie zaczęła wykładać na Uniwersytecie w Alicante. Przez trzy lata pisała wieczorami, by ukończyć swoją pierwszą powieść. Początkowo wydała ją samodzielnie na stronie hiszpańskiego Amazona. Dzięki entuzjastycznym recenzjom czytelników powieść szybko stała się bestsellerem i znalazła swojego wydawcę. Na potrzeby Ciszy białego miasta ukończyła kurs kryminologii i medycyny sądowej. W Polsce ukazały się także kolejne części trylogii: Rytuały wodyWładcy czasu.

 

Tytuł: Akwitania

Autorka: Ewa García Saenz de Urturi

Data premiery: 10 listopada 2021

Przekład: Katarzyna Okrasko

Cena: 44,90 PLN

Liczba stron: 384

Wydawnictwo: Muza

 

Ocena: 8/10

 

Zarys fabuły od wydawnictwa: Mroczne średniowiecze, rok 1137. Książę Akwitanii zostaje zabity w Composteli. Jego ciało nosi ślady normandzkiej tortury zwanej krwawym orłem. Krążą pogłoski, że został otruty. Jego, zaledwie 13-letnia, córka Eleonora podejrzewa, że zleceniodawcą zabójstwa jest król Francji z wrogiego rodu Kapetyngów, Ludwik VI Gruby. Eleonora pała żądzą zemsty i chce poznać prawdę Inteligenta, wykształcona i ambitna, wymyśla diaboliczny plan: wychodzi za mąż za syna króla Francji, Ludwika Młodego. Tuż po ślubie młodej pary król Francji umiera. Wiele wskazuje na to, że być może został otruty tą samą trucizną co książę Akwitanii. Eleonora prowadzi swoje sekretne dochodzenie. Na dworze królewskim ma więcej wrogów niż przyjaciół. Równolegle, na drugim planie, rozgrywa się historia mężczyzny, który jako dziecko, porzucony w lesie, cudem uchodzi z życiem. Nikt nie zdaje sobie jeszcze sprawy, jaką rolę odegra w tej mrocznej historii...

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.