Dusza wysokooktanowa - recenzja filmu „Titane”
UniFrance/YouTube Screenshot

Dusza wysokooktanowa - recenzja filmu „Titane”

  • Dodał: Daniel Sztyk
  • Data publikacji: 12.12.2021, 19:12

Czy w kinie da się powiedzieć coś nowego? Ciężko jest wprowadzić do kinematografii innowację. Wszystko wydaje nam się brzmieć znajomo. Czy istnieją filmy, które są w stanie zaserwować widzom coś świeżego? Jest na pewno jeden i nosi on tytuł Titane. Podczas seansu nagrodzonego w Cannes obrazu Julii Ducournau zadałem sobie w głowie jedno pytanie, mianowicie czy kino gotowe jest na rewolucję?

 

Karkołomnym zadaniem jest streścić fabułę najnowszego filmu francuskiej reżyserki. Produkcja ta jest opowieścią o młodej dziewczynie, która nocami tańczy w prestiżowym nocnym klubie. Po godzinach pracy oddaje się kopulowaniu z samochodami oraz mordowaniem ludzi z zimną krwią. W pewnym momencie nasza bohaterka zostanie zmuszona do zmiany tożsamości. Jestem pewny, że dla wielu zabrzmi to absurdalnie. Ten film to jednak definicja dziwności w najlepszym wydaniu. To list miłosny do kina jako sztuki, w której można przekraczać kolejne granice.

 

Przejdę już do rozpływania się nad tym wspaniałym dziełem, ponieważ to jeden z tych obrazów, który zachwycał mnie od pierwszej do ostatniej minuty. Zacznę od pochwalenia pracy Julii Ducournau, która rozumie poetykę kina jak mało kto. Autorka Mięsa ma dar do zamieniania kiczowatych motywów w złoto, które potem wykorzystuje do opowiedzenia głębokiej historii. Titane to nie tylko jedna z najlepiej wyreżyserowanych produkcji ostatnich lat, to także bolesny cios wymierzony w konserwatywne podejście do kręcenia filmów. Gdyby to ode mnie zależało, wręczyłbym Ducournau Oscara za najlepszą reżyserię.

 

Na oklaski zasługuje również Agathe Rousselle, która jest fenomenalna w roli Alexy. To co aktorka robi ze swoim ciałem przekracza znany nam wcześniej wymiar przemian fizycznych. Ciało aktorki ulega diametralnym zmianom. Piękne ciało bohaterki stopniowo ulega destrukcji. Jednak rola francuskiej nadziei kina nie jest oparta tylko i wyłącznie na fizyczności. To także kapitalna gra emocjami, które buzują wewnątrz postaci. Tak naprawdę Rousselle gra tutaj dwie postacie, które dysponują zupełnie innym spektrum emocji (wspomniana wcześniej zmiana tożsamości jest bardziej dosłowna niż myślicie).

 

Oddzielny akapit tej recenzji muszę poświęcić zjawiskowej formie Titane. Estetyka rodem z kina eksploatacji, mnóstwo brutalnych scen, światła neonów, imprezy w remizie strażackiej oraz wycieczka do najmroczniejszych zakamarków ludzkiej świadomości. To wszystko łączy się w przepyszny koktajl, którego smak będziecie czuć jeszcze kilka dni po seansie. Dodajmy do tego, że ta odjechana forma idzie w parze ze świetnie napisaną historią. Titane to piękna opowieść o poszukiwaniu bliskości, dążeniu do bycia kochanym oraz uczeniu się własnych uczuć.

 

Jestem wdzięczny Julii Ducournau. Francuska autorka kina niezależnego rozłożyła mnie na łopatki swoim drugim filmem. Titane gra w swojej własnej lidze. To kino totalne, które ubrane w ekstremistyczną formę, opowiada o życiu lepiej niż niejeden dramat zrealizowany w sposób klasyczny. Jury w Cannes podjęło najlepszą możliwą decyzję, nagradzając dzieło francuskiej autorki. To dowód na to, że kino żyje oraz potwierdzenie tezy, że kino potrzebuje rewolucji. Titane to film świeży i coś czego jeszcze w świecie X muzy nie było. To obraz doskonały i spełniony w każdym aspekcie.

 

10/10

Daniel Sztyk – Poinformowani.pl

Daniel Sztyk

Rozkochany w kinie i literaturze student polonistyki. W wolnych chwilach, gdy akurat nie siedzi w kinie, ogląda Premier League, by rozkoszować się magią futbolu. E-mail: danielszdanielsztyk@gmail.com