"Fear Agent", tom 4 [RECENZJA]
Martyna Koczorowska

"Fear Agent", tom 4 [RECENZJA]

  • Dodał: Maciej Baraniak
  • Data publikacji: 22.04.2022, 12:13

Choć główna seria Fear Agent dobiegła już końca i dostała właściwe zakończenie, to wydawnictwo NonStopComics pokusiło się o wydanie specjalnego tomu, zbierającego dodatkowe historie z tego uniwersum. Czas więc sprawdzić, czy są one równie udane co poprzednie przygody.

 

Fear Agent, tom 4 to tak jak wspomniałem, zbiór dodatkowych historii osadzonych w tytułowym uniwersum. Opowieści są ze sobą niepowiązane i najczęściej biorą losowy okres z początku działalności naszego protagonisty, aby ukazać jedną z jego nieznanych misji. Za część scenariuszy odpowiedzialny jest oryginalny twórca serii, Rick Remender, natomiast pozostałe stworzyli już rozmaici artyści.

 

Pierwsze pytanie, jakie zadałem sobie podczas lektury tego tomu, to Czy ja tego właściwie potrzebuję? Jakby nie patrzeć, główna seria zakończyła się w naprawdę fantastyczny sposób, a pokuszę się nawet o stwierdzenie, że ten finał domknął historię aż zbyt dobrze. Nasz bohater nauczył się wszystkiego, czego miał się nauczyć, dostał dokładnie to, czego pragnął, tak więc dopowiadanie czegokolwiek do jego losów mogło być naprawdę trudno. I co by nie mówić, o samej jakości tomu, to do końca lektury nie poznałem odpowiedzi na to pytanie.

 

Bo niestety jedyne grono zainteresowanych, jakie może ten tom sprawdzić, to ludzie, którzy czują pewien niedosyt spowodowany zakończeniem serii. Szczególnie, odnosi się to do jej początku, gdzie nasz bohater był tym roztargnionym dziwnym kolesiem, chcącym jedynie pić najróżniejsze trunki alkoholowe i przeżyć od zlecenia, do zlecenia (nie żeby się to jakoś diametralnie zmieniło, ale z czasem bywało przecież lepiej). I niestety ja nie czuję się członkiem tego grona, przez co moja opinia może być dla wielu nietrafiona.

 

Muszę jednak przyznać, że historie same w sobie są naprawdę konkretnie napisane. Ponownie czujemy ogrom tego kosmicznego uniwersum, które ma masę najróżniejszych galaktyk, a my możemy poznać jego dziwność przy okazji kolejnych zleceń naszego protagonisty. Nie zabrakło przy tym także szaleństwa, a nowy skład twórców bardzo ten aspekt urozmaicił. Niektórzy chcieli opowiedzieć bardziej groteskową historię, inni mieli pomysł na coś stonowanego, dzięki czemu wcale się nie nudzimy.

 

Jedyne, co trochę irytowało mnie podczas lektury to rozbieżny obraz protagonisty. Na początku otrzymujemy historię Ricka Remendera, który w końcu tę postać stworzył i doskonale wie, jak miała ona wyglądać. To pijak, menda, farciarz i babiarz w jednym. Niestety, inni już tego obrazu nie mieli, przez co nagle przechodzimy na tryb Poważnego Heatha, będącego wręcz kosmicznym Bondem. Cieszy mnie, że chciano zrobić z nim coś nowego, ale w mojej opinii to właśnie ww. cechy były jego atutami i bez nich to już nie jest ten sam bohater.

 

Ważny jest również różny styl graficzny, który akurat wypada bardzo dobrze. Rysunki w Fear Agencie nigdy nie wyglądały zjawiskowo same w sobie, a jedynie budowały świetny klimat opowieści. Skoro jednak ten aspekt miał się zmienić pod wpływem wymiany scenarzysty, to nie widzę przeciwskazań, aby również dopasować do tego kreskę. Stałej uczty dla oczu raczej tutaj nie otrzymamy, ale już pojedyncze, smakowite dania zdecydowanie nam dostarczono.

 

Fear Agent, tom 4 to więc twór dobry sam w sobie, ale trochę niepotrzebny w ramach tego świata. Dla mnie było to po prostu przyjemne doświadczenie, które przypomniało mi, że lubię tę serię, ale szczególnie jej zakończenie, jakie otrzymaliśmy w poprzednim tomie. Tym niemniej, jeśli ktoś czuje jeszcze niedosyt lub ból spowodowany pożegnaniem, to serdecznie polecam, gdyż to po prostu więcej tego samego.

Maciej Baraniak – Poinformowani.pl

Maciej Baraniak

Student UEP na kierunku prawno-ekonomicznym. Prywatnie miłośnik różnych gatunków kina oraz komiksów, a przy tym mający bardzo specyficzny gust muzyczny. E-mail: maciej-baraniak@wp.pl