"Star Wars: Zewnętrzne Rubieże" [RECENZJA]
Martyna Koczorowska

"Star Wars: Zewnętrzne Rubieże" [RECENZJA]

  • Dodał: Maciej Baraniak
  • Data publikacji: 16.05.2022, 10:34

Gwiezdne wojny nie mają ostatnio szczęścia do nowych dzieł kultury i analiza tej marki, a konkretnie jest możliwego upadku, to temat na osobny, długi felieton. Tym niemniej, nawet jeśli kilka filmów czy seriali nie wyszło najlepiej, to nadal mamy gry planszowe, takie jak nowo wydane Star Wars: Zewnętrzne Rubieże, które przypominają mi, iż ten świat jeszcze ma sporo do zaoferowania.

 

Star Wars: Zewnętrzne Rubieże to gra rywalizacyjna dla 1-4 graczy, w której wcielamy się w galaktycznego przemytnika. W trakcie rozgrywki będziemy: zwiedzać tytułowe Zewnętrzne Rubieże, przewozić różne towary, handlować z innymi graczami, a za niektóre czynności zdobędziemy punkty sławy, których uzyskanie w odpowiedniej ilości, pozwoli nam wygrać grę. Początkowe partie będą kończyć się po uzyskaniu 8 punktów, lecz z czasem można powiększyć potrzebną liczbę do 12.

 

Na wstępie muszę zaznaczyć, iż gra jest naprawdę wymagająca. W teorii wykonujemy bardzo proste czynności, natomiast ich nagromadzenie sprawia, że idzie się w tym pogubić. To jedna z tych pozycji, gdzie grupa dobrych przyjaciół otworzy swoje alkoholowe trunki bądź owocowe soczki i będzie się zachwycać ogromem tego tytułu. Dość rzec, że instrukcja zawiera kilka stron w pełni zapełnionych tekstem, gdzie każda z mechanik jest szczegółowo opisana.

 

Jeśli kogoś jednak nie zrazi ogrom owej produkcji i będzie w stanie połapać się, jak w to grać, to zostanie naprawdę świetnie wynagrodzony. Przede wszystkim, gra ma niebywały klimat. Jesteśmy sobie owym przemytnikiem, który lata z planety na planetę, wykonuje najróżniejsze zlecenia i czasem z kimś współpracuje, a innym razem zostawia kogoś na lodzie. Jest to atmosfera rodem z pierwszego sezonu Mandaloriana, który przypasował wielu fanom Gwiezdnych wojen i przez to jestem pewien, że również ta pozycja zdobędzie ich uznanie.

 

No dobra, a co z tymi mechanikami, poza ich poziomem trudności? Wszystko w jak najlepszym porządku. Dzięki dobrze napisanej instrukcji rozumiemy jak wszystko działa i po kilku grach potrafimy już płynnie między nimi manewrować. Jak wspomniałem, jest ich pełno, ale wszystko jest różnorodne i na brak wrażeń nie możemy tutaj narzekać. Warto przy tym wspomnieć, że rozgrywka potrafi trwać ze spokojem 2-3 godzinki, dlatego bardzo doceniam, iż nie jest to aż nadto powtarzalne, bo dzięki temu ciągle potrafiłem być zaangażowany.

 

Jedną z moich ulubionych mechanik jest jednak opcja transakcji z graczami. Bardzo często możemy prosić innego gracza o pożyczkę tudzież zaproponować mu wymianę za konkretne surowce, których akurat potrzebujemy. Gra daje nam w tym pełną dowolność, ale co najważniejsze, nie nakłada na nas sankcji za niewywiązanie się z umowy. W ten sposób, możemy kogoś poprosić o pożyczkę, a gdy przyjdzie moment spłaty, powiedzieć mu klasyczne Sayonara! i uciec na drugi koniec galaktyki. Daje to masę frajdy, a przy tym jeszcze lepiej pozwala wczuć się w rolę przemytnika.

 

Zaletą jest również solidna licencja tytułu. Gry na licencji potrafią być naprawdę różne, przez co raz możemy kupić pozycję dotyczącą naszego ulubionego świata i nie dostać w nim niczego co jest z nim powiązane, a innym razem otrzymamy tytuł za bardzo nastawiony pod fanów świata, przez co staje się on niedostępny dla niezaznajomionego gracza. Tutaj natomiast postaci i smaczków jest masa, lecz da się w to grać bez ich znajomości. Wyższym progiem wejścia jest już sama trudność, raczej skierowana dla prawdziwych planszowych wyjadaczy, natomiast w kwestii przedstawienia świata udało się zachować pełną równowagę.

 

Sam tytuł jest też świetnie wykonany. Szczególnie podoba mi się kształt mapy, a konkretnie jej zaokrąglona forma, która jeszcze bardziej buduje kosmiczny klimat. Technicznie to klasyczny Rebel, czyli brak żadnych zastrzeżeń, z podkreśleniem rewelacyjnie wykonanej roboty. Jedyne czego mógłbym się czepiać to braku takiego zaskoczenia jak przy Księdze cudów, natomiast to tylko i wyłącznie wina rozpieszczania mnie przez wydawnictwo, przy okazji tamtej pozycji.

 

Star Wars: Zewnętrzne Rubieże to więc tytuł fenomenalny, ale z wysokim progiem wejścia. Ma masę różnorodnych i bardzo dobrze wykonanych mechanik, ale należy podkreślać ową masę, aby nikt nie myślał, iż jest to gra łatwa. Ja bawiłem się świetnie i całkowicie wczułem się w rolę przemytnika, co dostarczyło mi masy frajdy, ale i udanych doznań. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak przyznać, że Moc jest w tej grze silna.

 

Grę otrzymałem do testów dzięki uprzejmości wydawnictwa Rebel.

Maciej Baraniak – Poinformowani.pl

Maciej Baraniak

Student UEP na kierunku prawno-ekonomicznym. Prywatnie miłośnik różnych gatunków kina oraz komiksów, a przy tym mający bardzo specyficzny gust muzyczny. E-mail: maciej-baraniak@wp.pl