Pytania o chirurgię - recenzja „Zbrodni przyszłości” Davida Cronenberga
NEON/YouTube Screenshot

Pytania o chirurgię - recenzja „Zbrodni przyszłości” Davida Cronenberga

  • Dodał: Daniel Sztyk
  • Data publikacji: 29.07.2022, 11:28

Mało jest tak charakterystycznych reżyserów jak David Cronenberg. Każdy miłośnik kina wie, z jakich elementów składają się filmy Kanadyjczyka. Nawet ci mniej zaangażowani w śledzenie X muzy kojarzą kino cronenbergowskie. Po 8 latach posuchy reżyser powraca z filmem pt. Zbrodnie przyszłości, które stanowią swoisty powrót do korzeni. Czy starego mistrza cały czas stać na nowe sztuczki? Czy jego kino nadal się broni, czy przepełniają je anachronizmy?

 

Tak jak wspominałem wcześniej, Zbrodnie przyszłości to dla Cronenberga powrót na stare śmieci. Po średnio udanej próbie zmierzenia się z prozą Dona DeLillo w postaci Cosmopolis oraz całkiem niezłej satyrze na dzisiejsze Hollywood, zatytułowanej Mapy gwiazd, przyszła pora na powrót do body horroru.

 

Zbrodnie przyszłości to film, którego fabuła jest bardzo trudna do streszczenia. Bardzo łatwo jest tę historię spłycić. Łatwo również dokonać swego rodzaju nadpisania. W telegraficznym skrócie można powiedzieć, że to film, który przenosi nas do świata, gdzie ludzie są zdolni do hodowania nowych organów. Głównym bohaterem jest performer, który zamienił wycinanie wyhodowanych organów w sztukę. Wraz ze swoją partnerką organizują pokazy, podczas których kobieta o imieniu Caprice dokonuje operacji na wspomnianym artyście. To oczywiście stanowi punkt wyjścia do poszukiwaniu pewnych prawd o człowieku. I tu zaczynają się problemy najnowszej produkcji Kanadyjczyka, bo o ile sam pomysł na świat jest intrygujący, to cała reszta może pozostawiać spory niedosyt.

 

Problem nowej produkcji autora Muchy leży w tym, że naprawdę ciężko wyłapać w niej głębszy sens. Gdy spojrzymy na warstwę wierzchnią, dostrzeżemy opowieść o tym, że ludzie coraz bardziej się od siebie oddalają oraz zatracają się w zaufaniu do technologii. Głębszy sens wydaje się być ukryty w symbolice, której jest tutaj bardzo dużo. Po pierwszym seansie jednak nie jest w mojej opinii on na tyle czytelny, by opowiedzieć o sprawach większych, Wiem, że dla niektórych osób to wcale nie musi okazać się zarzutem, ponieważ istnieje wiele dzieł, które wymagają dokładnych analiz, do których sensu musimy dokopywać się przez lata. To też nie dyskredytuje całkowicie dzieła Cronberga, ponieważ nie każda produkcja musi od razu stanowić rozprawę filozoficzną czy głośny manifest.

 

Teraz muszę pochylić się nad światem wykreowanym w Zbrodniach przyszłości, ponieważ jest on skąpany w klimacie i stanowi jeden z najciekawszych elementów opisywanego filmu. Mroczny, pełny brudu świat jest odzwierciedleniem moralności ludzi w nim żyjącym, to także niebezpieczne miejsce, gdzie rodzą się nowe podziały. Nikomu tu nie powinno się ufać, nigdy nie można się czuć zbyt pewnie, a każdy krok musi być dokładnie przemyślany. To świat martwej moralności, gdzie liczy się sztuka, plastik i chirurgia. Cronenberg, mimo prawie 80 lat na karku, wciąż potrafi kreować ciekawe światy oraz zapraszać nas na wycieczki do najdalszych zakamarków swojej wyobraźni.

 

To, co wypada tutaj całkiem ciekawie, to zabawa konwencją. Wydaje nam się, że oglądamy bardzo ciężki film, jednak Cronenberg znajduje odpowiednie środki, by wprowadzić tu luz. Przykładem zejścia z tonu jest postać grana przez Kristen Stewart, pasująca do konwencji komediowej. Wcielający się w głównego bohatera Viggo Mortensen również doskonale bawi się swoją rolą.

 

Ocena Zbrodni przyszłości jest dla mnie bardzo trudna. Z jednej strony widzę, że jest to film niedoskonały. Dużo wątków zostaje bez wyjaśnienia (oczywiście niedopowiedzenia w przypadku niektórych wątków działają na korzyść), brakuje zaskoczeń oraz czegoś, co by sprawiło, że najnowszy film Cronenberga zapadłby nam na dłużej w pamięć. Na niekorzyść najnowszego obrazu kanadyjskiego reżysera działa również fakt, że w ostatnim czasie pojawiły się znacznie ciekawsze filmy traktujące o ludzkiej cielesności i romansujące z body horrorem, z Titane w reżyserii Julii Ducournau. Z drugiej strony ciężko oczekiwać od starego mistrza, by wymyślał koło od nowa. Ciężko mieć pretensję do Cronenberga, ponieważ udało mu się nakręcić dobry film. Nie odkrywczy, nie jakiś szczególnie energiczny, po prostu dobry. Surgery is a good Cinema.

 

Moja ocena: 7/10

Daniel Sztyk – Poinformowani.pl

Daniel Sztyk

Rozkochany w kinie i literaturze student polonistyki. W wolnych chwilach, gdy akurat nie siedzi w kinie, ogląda Premier League, by rozkoszować się magią futbolu. E-mail: danielszdanielsztyk@gmail.com