„Liga Sprawiedliwości: Wieczna Zima” [RECENZJA]
Martyna Koczorowska

„Liga Sprawiedliwości: Wieczna Zima” [RECENZJA]

  • Dodał: Maciej Baraniak
  • Data publikacji: 29.09.2022, 10:03

Komiksowe DC od jakiegoś czasu jest już poukładane i w ramach tego uniwersum wychodzą naprawdę dobre historie, ale stało się tak wyłącznie w USA. U nas bowiem historie ukazują się z rocznym opóźnieniem, tak więc mamy dopiero okres zmian, kiedy to jeszcze brakowało konkretnego kierunku czy pomysłu. I przy Wiecznej Zimie to niestety czuć.

 

Liga Sprawiedliwości: Wieczna Zima, to event, który właściwie jest eventem z nazwy, gdyż mógłby być zwykłą misją tytułowej drużyny w ramach regularnej serii. Opowiada historię Króla Szronu, powracającego po wiekach do naszego świata, aby uraczyć nas tytułową WIECZNĄ ZIMĄ. Co w sumie, przy obecnych upałach nie byłoby złe, a jednocześnie aktualne ceny opału sprawiają, iż nasz złol jest najgorszym skurczybykiem, jakiego miało DC od dawna.

 

Swoją recenzję chcę zacząć od jednej z jedynych zalet tego komiksu, czyli próby napisania dobrego antagonisty (pomijając moje dopowiedzenie o cenach opału). Twórcy ewidentnie chcieli, aby była to jego historia i czuć, że stał za tym wszystkim konkretny pomysł. Podoba mi się pomysł na niego i, choć jest nieco oklepany, to całkiem go doceniam. Nie wiem, czy to reszta wody w szklance pesymisty, a może chęć jakiejkolwiek obrony tego dzieła, ale odnotować muszę.

 

Bo niestety reszta komiksu jest po prostu przeciętna. To jeden z tych tytułów, który nie jest tragicznie napisany, ale nie oferuje też niczego szczególnego. Ani nie sprawdza się jako dobry akcyjniak z domieszką humoru, ani dojrzała wiwisekcja społeczeństwa. To po prostu klasyczna historia, w której mamy dwie, wyraźnie oddzielone strony, które z łatwością określimy mianami dobrej złej, a to wszystko polane jeszcze polewą z wzniosłości, klasycznej dla DC.

 

Jest to jednak klasyczny objaw komiksów DC z tego okresu i mam wrażenie, że każdy kto będzie po niego sięgał, a jest fanem tego uniwersum, będzie się z tym liczył. Nie odstraszą go sztywne dialogi, brak ciekawych wątków postaci, czy fabuła, którą widział już tysiące razy. Bowiem za każdym razem, kiedy mam okazję recenzować podobny tytuł, widzę takie reakcje wśród czytelników: Przecież to całkiem udany akcyjniak. Ja się dobrze bawiłem. Zazdroszczę, gdyż ja też bym chciał.

 

Dobija mnie w tym wszystkim cały zabieg robienia z tego swego rodzaju eventu. Jasne, komiks ukazał się z nazwą Liga Sprawiedliwości, ale wciąż kreowany jest jako specjalna historia, tymczasem to nic innego, jak opowieść mogąca być rozdziałem dłuższej historii. Tylko trochę to wszystko rozwodniono, aby ostatecznie zajęło odrobinę więcej stron.

 

Nie pomagają w tym wszystkim rysunki, którym brakuje iskry. To już mocne narzekanie, gdyż rzadko kto mówi coś negatywnego na stronę graficzną w komiksach DC, ale po Wojnie Światów z Marvela (które też miały być luźnym, przyjemnym eventem), tutaj czegoś brakuje. Tam było ładnie, czytelnie i kolorowo, a tutaj jest po prostu naciapane, byle jakoś było.

 

Ogólnie Liga Sprawiedliwości: Wieczna Zima, to taki klasyczny komiks współczesnego DC, których ja mam chyba po prostu dość. Jest wielka intryga, dotykająca całą planetę, różne postaci, którym brakuje sensownych wątków oraz zewsząd wylewający się patos. No i całkiem fajnie napisany antagonista, żeby nie dać 1/5 na Goodreads. Mnie to wszystko znużyło i znacznie lepiej bawiłem się przy Wojnie Światów, wydanej ostatnio przez Egmont, ale mówię tutaj jako fan Marvela. Kogoś ujmie na pewno, lecz ja nie czuję, abym należał do tego grona.

 

Komiks miałem okazję przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.

Maciej Baraniak – Poinformowani.pl

Maciej Baraniak

Student UEP na kierunku prawno-ekonomicznym. Prywatnie miłośnik różnych gatunków kina oraz komiksów, a przy tym mający bardzo specyficzny gust muzyczny. E-mail: maciej-baraniak@wp.pl