Świetny "Zły pasterz" Michała Wierzby [recenzja]

Świetny "Zły pasterz" Michała Wierzby [recenzja]

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 14.08.2022, 20:13

Wakacyjne wojaże spowodowały, że minąłem się z przesyłką od wydawnictwa Muza, w której był Zły pasterz. Z niewielkim więc opóźnieniem, prawie dwa tygodnie po premierze, sięgnąłem po debiutancką powieść mieszkającego w Lesznie Michała Wierzby. Sięgnąłem i przeczytałem z wielką przyjemnością, bo to thriller, który zdecydowanie odchodzi od współczesnych trendów, zgodnie z którymi w literaturze sensacyjnej ma być krótko, szybko i wyłącznie konkretnie.

 

Zły pasterz naturalnie jest thrillerem i to mocnym. Jest tu morderstwo i to podwójne, jest poszukiwanie sprawców przez organa ścigania (krótko i nieudolnie) i osoby prywatne (wręcz odwrotnie), jest sporo scen przemocy i to brutalnych, napisanych bardzo plastycznie i ze szczegółami. Nie jest to na pewno książka dla osób delikatnych i wrażliwych. Zwłaszcza, że mamy w powieści Wierzby także sporo scen seksu - częściowo bardzo namiętnego i czułego, ale po części (i to nie małej) ostrego, brutalnego wręcz, niekiedy wymuszonego. I tu autor nie oszczędza czytelnikowi fizjologicznych szczegółów. Nie jest to więc pozycja dla osób nieletnich, choć w dzisiejszych czasach nastolatkowie o pewnych rzeczach wiedzą zdecydowanie więcej, niż nam, dorosłym, się zdaje.

 

Jednak przemoc, krew i trupy to tylko jedna warstwa Złego pasterza. Wierzba tworzy w swej powieści mozaikę tematyczną. Mamy tu sporo archeologii i historii, mamy turystykę wysokogórską, mamy muzykę i literaturę. Odnoszę wrażenie, że autor chciał pokazać wszystko, co go pociąga, czym się zajmuje w codziennym życiu. Mogłoby się zdawać, że trudno będzie z tak różnorodnych tematów zbudować coś, co będzie logiczną całością, a jednak autorowi wyszło to całkiem udanie. Nie miałem wrażenia, że coś jest wstawione na siłę, bez sensu i bez potrzeby.

 

Wierzba świetnie buduje swoich bohaterów. W sumie trudno wskazać najważniejszą postać tej powieści, pewnie jest nią Janek, ale otacza go wiele innych osób, które dla całej historii i książki są bardzo ważne. I te wszystkie postaci są rzec można dopieszczone. Każda z nich ma swoją przeszłość, która w dużej mierze warunkuje obecne postępowanie. Nie ma tu bohaterów jednowymiarowych czy jednostronnych, to są bardzo autentyczni ludzie z wadami, zaletami, słabościami i mocnymi stronami. Nie herosi, ale i nie wyłącznie czarne charaktery. No, może z małymi wyjątkami, ale nawet tych najgorszych autor przedstawia w perspektywie przeszłości i świetle tego, co sprowadziło ich na drogę, którą wędrują.

 

Porusza Wierzba też dwa ważne tematy, dość popularne w literaturze nie od dziś, ale jego ich ujęcie może być zaskakujące. Po pierwsze przemoc domowa. Nie chcę w żaden sposób odbierać przyjemności z lektury, więc nie zdradzę, jaki ten wątek znajdzie finał, ale zapewniam, że jest on wyjątkowo smakowity i... szokujący. Po drugie sekty. temat, który wraca jak bumerang w literaturze każdego niemal kraju. W ciągu ostatnich miesięcy przeczytałem co najmniej trzy powieści, w których sekciarstwo było jednym z głównych tematów. Pisarz nie sili się tu na wielką oryginalność, jednoznacznie opowiada się przeciwko takim grupom, ale w usta guru wkłada słowa, które, jeśli dobrze się je przeczyta, potrafią porwać, trudno się z nimi nie zgodzić. Poniekąd możemy zrozumieć tych, którzy dali się tymi słowami omamić. Gdyby za tymi zdaniami nie kryła się drastyczna fizyczna przemoc, można by je uznać za wartościowe. No, ale...

 

Liczne wątki poboczne sprawiają, że historia morderstwa i ukarania sprawców toczy się w dość powolnym tempie, niekiedy ostro przyspiesza, ale tylko na chwile. Taka sinusoida akcji i obudowanie jej licznymi dodatkami sprawia, że nie nudzimy się w trakcie lektury, a z drugiej strony nie mamy wrażenia, że nie jesteśmy w stanie nadążyć za bohaterami. Czytelnik ma poczucie realności i racjonalności opisywanych wydarzeń. Dobrze, że Wierzba nie bierze za wzorzec Remigiusza Mroza, czy Katarzyny Bondy, którzy najbardziej skomplikowane historie są w stanie pomieścić w ramach kilkudziesięciu godzin akcji.

 

Trudno też mieć zastrzeżenia warsztatowe. Jak na gatunkowego debiutanta Wierzba warsztat ma naprawdę dobrze wyrobiony. Oczywiście zdarzają się drobne językowe i stylistyczne potknięcia, błahe błędy merytoryczne (Audi A7 to limuzyna a nie SUV, panie Michale), ale generalnie Złego pasterza czyta się bardzo gładko, z przyjemnością. Mimo ponad 600 stron książkę można przeczytać w dwa (no dobra, trzy długie) wieczory. Na koniec i tak przychodzi żal, że to już koniec. I nadzieja na coś następnego. Bo historia nie ma może potencjału na kontynuację, ale trzeba mieć nadzieję, że Wierzba nie poprzestanie na tej jednej powieści. Z całą pewnością jest pisarzem, którego wkrótce będzie się w Polsce czytało. Jeśli tylko nie spocznie na laurach.

 

Michał Wierzba (ur. 1981) – absolwent wrocławskiej polonistyki, autor powieści poetyckiej Ostatni taniec szamana, wierszy i opowiadań; współautor antologii Literacka podróż po Gdańsku; zwycięzca Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. Stanisława Grochowiaka i konkursu reportażowego miesięcznika "Playboy” (II nagroda); kilka lat temu osiadł w Lesznie, gdzie żyje z prywatnych lekcji i copywritingu; fascynuje go człowiek wraz z mniej lub bardziej chlubnymi wytworami jego myśli, a za hobby służą mu fotografia i wspinaczka.

 

Tytuł: Zły pasterz

Autorka: Michał Wierzba

Premiera: 27.07.2022 r.

Cena: 54,90 zł

Liczba stron: 608

Wydawnictwo MUZA SA

 

Ocena: 7/10

 

Opis treści: Jan Bogucki po dziesięciu latach wraca do rodzinnego miasta. Zamierza się ustatkować i wyleczyć złamane serce. Po drodze chce jeszcze odwiedzić swoją siostrę, która właśnie kończy archeologiczne praktyki. Kiedy dociera na miejsce, dowiaduje się, że Kasia i jej kolega zniknęli. Wśród studentów aż huczy od plotek o ich romansie i nietypowym odkryciu. Wygląda na to, że po parze młodych pasjonatów został tylko wykopany przez nich szkielet o cechach niepokojąco sprzecznych z tym, co spodziewano się znaleźć w tej ukrytej wśród lasów wiosce. Rozpoczynają się poszukiwania. Okazuje się, że jedyny trop prowadzi do rozwiązanej przed dwudziestoma laty sekty kierowanej przez tajemniczego guru. Janek musi nie tylko rozwikłać zagadkę, której sens rozmywa się w medialnym zamieszaniu, ale też stoczyć walkę z samym sobą – z porywczością i demonami, które prześladują go od lat. W prywatnym śledztwie wspiera go emerytowany policjant Horst Miller, dla którego ta sprawa także ma wymiar osobisty.

 

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.