Nie zadzierajcie z naturą. „Gdzie śpiewają raki” [RECENZJA]
Sony Pictures Entertainment/YouTube screenshot

Nie zadzierajcie z naturą. „Gdzie śpiewają raki” [RECENZJA]

  • Dodał: Zuzanna Ptaszyńska
  • Data publikacji: 28.08.2022, 20:00

Na ekrany kin wszedł film Olivii Newman na podstawie prozy Delii Owens. Co sprawia, że ta pozornie prosta historia z ogranym do sucha motywem odrzutka jest wyjątkowa?

 

Gdzie śpiewają raki to prowadzona na dwóch osiach czasowych opowieść o Kyi, dziewczynie mieszkającej samej na mokradłach, wyłączonej ze społeczności nie oddalonej fizycznie, zaś nadwyraz oddalonej duchowo. Szybko dowiadujemy się, że została ona oskarżona o morderstwo chłopaka, którego poznajemy w dalszej części opowieści. Od początku nie wierzymy w winę Kyi, kibicujemy jej, aby przysięgli wyzbyli się stereotypów związanych z plotkami i domysłami na jej temat. Protagonistka przez całe życie była odrzucana, tak na poziomie makro, jak i mikro. O ile społeczności chyba nigdy nie ufała, to odważyła się zaufać kilku osobom zdającym się wyłamywać z obejmującego Dziewczynę z bagien ostracyzmu. Czy Kya w ogóle ma podstawy, by komuś zaufać, i czy sama jest godna zaufania?

 

Na szczególną uwagę zasługują przepiękne zdjęcia i praca kamery, a także umiejętne operowanie naturalnym oświetleniem. Ten film ma kolory natury, a gdy widz się choć trochę wysili, to i poczuje zapachy. Choć bohaterka jest postrzegana jako dzikuska, przedstawione fauna i flora ani przez chwilę nie wydają nam się dzikie - dlaczego miałaby takie być, skoro są pierwotnym, bezpiecznym środowiskiem Kyi? W dodatku natura ta jest przez bohaterkę wielopłaszczyznowo poskromiona - dziewczyna staje się przecierającą szlaki naukowczynią i szczęśliwie zaczyna łączyć codzienność z tak potrzebnym (z kilku powodów) zarobkiem. 

 

Historia łączy w sobie elementy romansu, dramatu psychologicznego i sądowego. Widz dostaje dokładnie takie klocki, jakie są potrzebne do zbudowania portretu Kyi. Żadna relacja przedstawiona w tym filmie nie jest zbędna, żaden dialog przypadkowy, a ani jedno ptasie pióro nie jest pozostawione bez uzasadnienia. Widzimy, jak krok po kroku Kya buduje samowystarczalność, z jakimi brakami zmaga się z powodu izolacji i jak sobie z nimi (i z czyją pomocą) radzi. Ta postać jest wyjątkowo wiarygodna i przez to dość szybko jesteśmy się w stanie z nią utożsamić. Odnośnie do osobistego doświadczenia z seansu - nawet widzowie, którzy zdawali się mało uważać w trakcie projekcji, na końcu filmu pociągali nosem i pochlipiwali, a ja razem z nimi. Jest to o tyle istotne, że film ani przez chwilę nie jest naiwny, a motywacja każdego z bohaterów jest, mimo iż nie zawsze przez nas akceptowana, w pełni wytłumaczalna.

 

Daisy Edgar-Jones oglądałam wcześniej jedynie w serialu Normalni ludzie, który nie zrobił na mnie większego wrażenia. Tym bardziej się cieszę, że miałam okazję zobaczyć tę aktorkę w innej, intrygującej roli. Gdzie śpiewają raki, podobnie jak rzeczony serial HBO, nie zalicza zawrotnych zakrętów i nie mrozi krwi w żyłach, ale Edgar-Jones wyciąga z tej powierzchownie prostej historii dużo więcej serca. Kreacja młodej kobiety żyjącej na pograniczu moralnego kodeksu pobliskiej społeczności i kodeksu natury została odpowiednio przybrana przez tę aktorkę.

 

Gdzie śpiewają raki fantastycznie ukazał temat lęku i odosobnienia, jest przepięknie nakręcony i nieoczekiwanie wzruszający. Dla mnie ten film jest dziełem kompletnym. Bardzo doceniam finałowe rozwiązanie które widz akceptuje dzięki umiejętnemu zakreśleniu portretu psychologicznego Kyi. Nie jest to arcydzieło, ale te puzzle naprawdę się składają i tworzą bardzo satysfakcjonujący widok, co doceniam tym bardziej, że do kina szłam bez żadnych oczekiwań, wręcz z obojętnością. Szkoda jedynie, że piosenka Taylor Swift, która była znaczącym elementem promocji tego filmu, została wykorzystana dopiero na napisach końcowych. A może inaczej się nie dało? W końcu byłby to dość syntetyczny element w świecie Kyi. A z naturalnym porządkiem się nie zadziera...

Zuzanna Ptaszyńska

Doktorantka Uniwersytetu Warszawskiego (nauki o polityce i administracji - stosunki międzynarodowe) zamiłowana w historii popkultury i wszystkim, co brytyjskie.