Tekla w formie - recenzja „Nieszczęścia w szczęściu” Olgi Rudnickiej

Tekla w formie - recenzja „Nieszczęścia w szczęściu” Olgi Rudnickiej

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 29.08.2022, 10:17

Nie minęło pół roku od ukazania się Zgiń przepadnij, a Olga Rudnicka funduje nam drugą część zwariowanych przygód szalonej Tekli Nuszki, jej kuzynki Dominiki i komisarza Gawrona. Nieszczęście w szczęściu to sympatyczna komedia, choć trzeba przyznać, że zdecydowanie mniej kryminalna, niż część pierwsza.

 

Wątku kryminalnego w tej części cyklu w zasadzie nie ma, pląta się tam gdzieś między zdecydowanie ważniejszymi wydarzeniami obyczajowymi, w dużej mierze jest nawiązaniem i kontynuacją wydarzeń, które poznaliśmy w Zgiń przepadnij. Czytelnicy, którzy zaczną swoją przygodę z Teklą Nuszką od Nieszczęścia w szczęściu, mogą mieć spory problem ze zrozumieniem niektórych dygresji, odwołań, nie będą potrafiły zrozumieć zachowania niektórych bohaterów. Zabraknie im po prostu kontekstu, zdecydowanie polecam czytanie serii chronologicznie. Nie jest to zatem sensu stricte komedia kryminalna, z jakich słynie Olga Rudnicka. Trup się nie ściele, krew się nie leje.

 

Jeśli obawiacie się, nie znając jeszcze książek Rudnickiej, że czeka was szereg głupawych gagów, jakich pełne są niektóre (zwłaszcza filmowe) komedie kryminalne, to uspokajam. Książka jest śmieszna, ale jest to humor w dobrym tonie, niewyszukany, głównie językowy i sytuacyjny. Bawimy się wspólnie z bohaterkami, które spotyka szereg dość zaskakujących zdarzeń. Trzeba jednak przyznać, że Nieszczęście w szczęściu jest mniej zabawne niż pierwsza odsłona przygód Nuszki. Śmiałem się trochę rzadziej i ciszej, ale przeczytałem książkę w sumie w dwa wieczory. Bo to jest taka właśnie historia, krótka, zabawna, która może nie zapadnie na długo w pamięć, ale pozwoli się zrelaksować i oderwać od otaczającej nas rzeczywistości, smutnej rzeczywistości.

 

Mam takie wrażenie, że Rudnicka na fali sukcesu Zgiń przepadnij nieco spieszyła się z napisaniem kolejnej powieści. Tak, jakby zapatrzyła się na Katarzynę Bondę, Remigiusza Mroza, którzy seryjnie meldują kolejne premiery, a do których coraz mocniej zbliża się (niestety) Katarzyna Puzyńska. Ta książka jest taka trochę niedopieszczona, niedopisana. Nie oczekiwałem 600 stron dobrej zabawy, bo pewnie z tej historii nie da się tyle wycisnąć, ale po tych nieco ponad 300 kartach tekstu nie bardzo wiem, co chciała nam autorka powiedzieć. Niby mamy finał, mamy zapowiedź ciągu dalszego, ale zdaje się, że w pewnym momencie autorka poszła jakimś skrótem do tych ostatnich scen. Tak, jakby coś tam miało jeszcze być gdzieś po środku, ale pod presją czasu Rudnicka z tego zrezygnowała.

 

Podobnie jak część pierwsza, tak i Nieszczęście w szczęściu jest z znacznym stopniu satyrą na polski katolicyzm, z jednej strony taki kompletnie bezkrytyczny, gdzie to, co rzeknie ksiądz jest niczym wyrok sądu najwyższego, gdzie kler ma w niewielkich społecznościach pozycję nadzwyczajną, a z drugiej pełnym niemal pogańskich zabobonów i wierzeń - w sprawczą moc króliczej stópki noszonej w torebce, agrafki przyczepionej do biustonosza, kolorowych świec zapalanych w różnych intencjach i temu podobnych. Z drugiej strony w krzywym zwierciadle pokazuje naszą, ludzką, chyba nie tylko polską, skłonność do zrzucania winy za życiowe niepowodzenia na wszystkich innych, tylko nie na siebie. Pozamałżeński związek w biurze staje się skandalem? No przecież to wina tej, która niechcący usłyszała intymną rozmowę, a nie moja, która łamię przysięgę wierności. Popełniłam błąd w rachunkach, a mniej doświadczona i niżej postawiona koleżanka ten błąd wykryła i naprawiła? Przecież jej nie podziękuję, ona się wymądrza i na pewno czyha na moje stanowisko! Korporacyjne (i nie tylko) piekiełko w całej krasie. Palce lizać!

 

W tym wszystkim z pozoru najbardziej pokręcona z bohaterek, główna aktorka cyklu, jest najnormalniejszą, najzwyczajniejszą ze wszystkich. Ma swoje zasady, z którymi raczej nie wchodzi w kompromisy. Życie postrzega takim, jakie jest. Dobra, zwyczaj, normalna dziewczyna, z którą chętnie spotkałoby się przy kawie i pogadało o wszystkim i o niczym. A że ma szmergla na punkcie czerwonych wstążeczek? Nieistotny drobiazg.

 

Gdzieś tam w tle stawia jednak autorka diagnozę, że niekiedy odwoływanie się tego typu cudownych mocy wymuszone jest brakiem alternatywy. Kiedy chcąc coś osiągnąć (zdobyć dobrą pracę, naprawić relacje małżeńskie) wyczerpie się konwencjonalne metody, pozostaje biała magia. Podobnie bywa ze zdrowiem, kiedy uniwersytecka medycyna nie daje rady ucieka się do różnej maści znachorów, uzdrawiaczy i innych cudotwórców. I w takim kontekście książka Rudnickiej skłania do refleksji. Postać Franciszki nieco łamie humorystyczną konwencję powieści, wprowadza cień nostalgii. To dobra decyzja autorki, wzbogaca książkę.

 

Recenzję Zgiń przepadnij zatytułowałem Można się popłakać. W przypadku Nieszczęścia w szczęściu aż tak rewelacyjnie nie jest, ale i tak zabawa jest dobra. Polecam książkę Rudnickiej, ale mam apel do autorki. Jeśli planuje pani kontynuację przygód Tekli Nuszki i całej reszty, a na to wygląda, to proszę się nie spieszyć. Czytelnik nie ucieknie. Jeśli już zetknie się z pani twórczością, to z miłą chęcią będzie sięgał po kolejne książki. Czy okazja po temu nadarzy się już za pół roku, czy dopiero za 12 miesięcy. Tak jak ja.

 

Tytuł: Nieszczęście w szczęściu

Autorka: Olga Rudnicka

Data premiery: 9 sierpnia 2022

Stron: 312

Wydawnictwo: Prószyński i Sk-a

 

Ocena: 6/10

 

Olga Rudnicka (ur. 1988) - znana autorka powieści sensacyjnych Natalii 5, Cichy wielbiciel, Były sobie świnki trzy i wielu, wielu innych. Miłośniczka zwierząt, natury i dobrego jedzenia. Kocha jazdę konną i dobrą książkę. Nigdy nie polubi kawy i hipokryzji. Zawsze będzie podążać za swoimi marzeniami.

 

 

Opis treści: Nikt bardziej niż Tekla nie jest zaskoczony odmianą losu. Wygrana w Lotka, zakochany mężczyzna, świetna praca. Towarzyszący jej od lat pech przepadł, a w jego miejsce pojawiło się wreszcie szczęście. Zdaniem Dominiki, jej kuzynki i przyjaciółki, nikt bardziej od niej nie zasłużył na tę zmianę. Niestety, tylko ona wydaje się być tego zdania. Wokół – jak grzyby po deszczu – zaczynają wyrastać zazdrośnicy, uważający, że Tekla zabiera szczęście innym ludziom. Zawistni sąsiedzi, zawistne koleżanki z pracy i szefowa, która wierzy, że Tekla poluje na jej stołek, próbując podstawić jej nogę, a to jeszcze nie koniec. Tekla również zaczyna zauważać, że co jej los dopisze, to komu innemu zabierze, ale próba morderstwa? Czy to nie lekka przesada? Na szczęście, bo jakżeby inaczej, w jej życiu znów pojawia się komisarz Gawron…

 

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.