Apostrof - dzień 1 (Wrocław). Grzebałkowska i Tokarczuk

  • Data publikacji: 15.05.2018, 13:30

Wczoraj (14 maja) odbył się pierwszy dzień Międzynarodowego Festiwalu Literatury Apostrof. W siedmiu miastach Polski zebrało się wielu mistrzów pióra, by opowiedzieć o swoim rzemiośle i, w niektórych przypadkach, także zaprezentować najświeższe dzieła. We Wrocławiu spotkać można było Magdalenę Grzebałkowską i Olgę Tokarczuk.

 

Magdalena Grzebałkowska to autorka znana z takich tytułów, jak chociażby 1945. Wojna i pokój czy Beksińscy. Portret podwójny. Na festiwalu prezentowała ona jednak swoją najnowszą książkę: Komeda. Osobiste życie jazzu. Pisarka przedstawia w niej historię Krzysztofa Komedy - kompozytora i pianisty jazzowego. Jednak za tymi prostymi słowami nie da się ukryć takiej osobistości. W środę ósmego sierpnia 1956 roku, około godziny dwudziestej, na zbitą z desek i częściowo przykrytą dywanem scenę, wchodzi sześciu młodych mężczyzn w czarnych ubraniach. Lekarz. Student mechanizacji rolnictwa. Plastyk. Inżynier. Student konserwatorium. Muzyk, miłośnik bobrów - tak zaczyna się książka. Można się już więc domyślać, że nie jest to zwykła historia o zwykłym człowieku. Magdalena Grzebałkowska przyznaje, że stać ją na wszystko, jeśli o pisanie chodzi. Przy okazji Komedy przeglądała nawet prywatną pocztę ludzi, mieszkających teraz w tym samych miejscach, w których kiedyś mieszkał Komeda. 

 

Drugim gościem pierwszego spotkania w ramach tegorocznego Festiwalu Literatury Apostrof była Olga Tokarczuk. Pisarka jest znana przede wszystkim ze swoich Ksiąg Jakubowych, za które dostała Nagrodę Literacką Nike. Jej powieści tłumaczone są na wiele języków oraz znane i cenione nie tylko w Polsce. W kwietniu miała jednak miejsce premiera najnowszej książki - Opowiadania bizarne. Głównie więc o nich była mowa na wczorajszym spotkaniu. 

 

Olga Tokarczuk opowiadała o tym, jak powstawała książka, dlaczego zdecydowała się stworzyć zbiór - jak sam tytuł wskazuje - dziwnych tekstów. Tokarczuk przyznaje, że tak, jak jedna z jej bohaterek, najpierw widzi w głowie obraz, dopiero później historię. 

- Sama czuję, że można czytać to trochę jako koszmar, trochę prześmiewczo - pewien rodzaj drwiny z naszego narcyzmu, ale też jako utopię. - odpowiada pisarka na pytanie, czym jest jedno z jej opowiadań, Wizyta

 

Czytelnicy mieli okazję przekonać się, że mimo wielu odbytych spotkań autorskich, Olga Tokarczuk przeżywa każde z nich indywidualnie. Autorka wspomina jedno z takich zgromadzeń, na którym pojawiły się tylko bibliotekarki i dwie inne osoby: - Potem się okazało, że było zimno i to była para zakochanych, która nie miała się gdzie podziać. Publiczność miała więc okazję zarówno do śmiechu, jak i przemyśleń, bo poruszanych było wiele kwestii dotyczących naszego istnienia. Jak sama autorka mówi: - Za każdym razem jest inna konfiguracja, inni ludzie przychodzą, o co innego pytają. 

 

Olga Tokarczuk odpowiedziała też na kilka pytań od redakcji Poinformowanych.

 

 

Poinformowani.pl: Pisarzom, szczególnie początkującym, radzi się, by pisali o tym, co sami znają. Co pani o tym myśli?

 

Olga Tokarczuk: Pisanie jest trudną sztuką. Myślę, że na jedną napisaną stronę przypada 1000 przeczytanych. To, co mogę poradzić pisarzom, to by nie pisali o sobie. Nie jesteśmy nikim ważnym.

 

Poinformowani.pl: Czytając jedno z Pani opowiadań, Wizyta, zastanawiałam się, czy każdy z nas nie nosi w sobie takiej historii, która mogłaby ukazać się w zbiorze Opowiadań bizarnych. Jednak, czy nie jest tak, że my jako zwykli ludzie nie zauważamy tego?

 

Olga Tokarczuk: Tak, myślę, że tak. My, ludzie, jesteśmy powierzchowni, wszyscy chcemy być do siebie podobni. Wiele rzeczy przyjmujemy bezmyślnie.

 

Festiwal Literatury Apostrof wciąż trwa. Przed nami spotkania m.in. z takimi autorami, jaki Peter V. Brett i Jerzy Bralczyk. Więcej informacji i dokładny plan można znaleźć tutaj.