Thriller feministyczny - recenzja „Mrocznych wyznań" Lisy Unger

Thriller feministyczny - recenzja „Mrocznych wyznań" Lisy Unger

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 10.10.2022, 23:13

J.T Ellison stworzyła thriller feministyczny z istotną nutą psychologii i socjopatii. Przy okazji sensacyjnej historii autorka porusza ważne społeczne tematy. Szkoda, że ten ciekawy pomysł ubrała w trudną do strawienia i zrozumienia formę. 

 

To najbardziej psychologiczny z thrillerów napisanych przez amerykańskie autorki, a wydawanych ostatnio bardzo chętnie przez MUZĘ. I chyba najbardziej mroczny. Autorka wchodzi bardzo głęboko i analitycznie w patologiczne relacje między mężczyznami a kobietami i to w wielu ujęciach. Po pierwsze pokazuje mechanizmy, w wyniku których rozpadają się najlepiej zapowiadające się małżeństwa. Jest w tym nieco jednostronna, bo w wykreowanym świecie to mężczyźni są katami relacji, a kobiety ich ofiarami, których winą jest jedynie to, że pozwalały swoim partnerom na niszczycielskie zdrady, że były ślepe, stawiały dobro rodziny (dzieci przede wszystkim) nad swoje potrzeby. Mamy tu też relacje między mistrzem a uczennicą w dość specyficznej profesji (nie będę zdradzał jakiej, by nie odbierać przyjemności z lektury), one także zdominowane są przez patologicznego (psychopatycznego wręcz) przedstawiciela płci męskiej. Mamy wreszcie trudne, z winy mężczyzn oczywiście, relacje na linii rodzic - dziecko.

 

Mówi też Unger o powtarzalności relacji. Córki niby dostrzegają patologię, która łączyła ich rodziców, a jednak wchodzą na taką samą drogę w swoim dorosłym życiu. Od wzorców, które wdrukowywane są nam w dzieciństwie i młodości nie jesteśmy w stanie się uwolnić. Choćbyśmy mieli szansę, to i tak ją zmarnujemy. Dodatkowo poznajemy zdanie autorki na temat mechanizmów, które pozwalają dobrze żyć wszelkiego rodzaju uczuciowym, emocjonalnym oszustom, działającym w otaczającym nas ciasną pajęczyną wirtualnym świecie. To co u Unger się powtarza niezmiennie, to kluczowa rola płci męskiej we wszelkiej patologii występującej w tych obszarach. Nawet jeśli to kobiety są oszustkami, to dlatego, że do takiego postępowania nakłaniają je mężczyźni. W sumie dostrzegłem w całej powieści jedną jednoznacznie negatywną postać kobiecą. Z drugiej zaś strony pozytywni mężczyźni w świecie amerykańskiej pisarki są skazani na samotność. Zdaję sobie sprawę, że pisarka zapewne świadomie przerysowuje, wszak doskonale wiemy, że w pychopatologii obowiązuje równouprawnienie, kobiety jedynie nieco rzadziej i mniej spektakularnie dają się opanować demonom.

 

Sama intryga (świadomie pomijam słowo kryminalna) jest bardzo ciekawie pomyślana, skomplikowana, wielowątkowa, wciągająca. Osobiście do ostatnich stron nie domyślałem się finału większości wątków. Początkowo akcja toczy się dość leniwie, ze strony na stronę dynamika rośnie, od koniec pędzi już na złamanie karku i powoduje trudności w oderwaniu się od lektury. Jest mroczno, mocno, momentami nawet dość krwiście, ale nie jest to epatowanie zbrodnią jako taką, nie chodzi autorce, by czytelnika wystraszyć, obrzydzić, ale raczej poruszyć.

 

I wszystko byłoby OK, uznałbym Mroczne wyznania (ech te tytuły, znów MUZA postanowiła zrobić po swojemu, zamiast po prostu przetłumaczyć zdecydowanie bardziej intrygujące oryginalne Confessions on the 7:45) za książkę bardzo dobrą, gdyby nie autorskie zabawy z formą. Po pierwsze kompletnie nieczytelne są zmiany czasoprzestrzeni. Naprawdę trudno się zorientować, kiedy narrator opowiada o wydarzeniach aktualnych, a kiedy o przeszłych. Są wydarzenia, których nie potrafię jednoznacznie umieścić na mocno rozciągniętej osi czasu. Mam świadomość, że nie dało się tej opowieści napisać liniowo, ale autorka chyba za wiele zostawia domyślności czytelnika. Bo skoro używa się już przy każdym rozdziale imienia bohatera, którego śledzi oko narratora (to też jest dość umowne, bo zdarza się, że w dwóch kolejnych częściach mamy inne imiona, a są one kontynuacją jednego wątku), to czemu nie użyć klasycznego terazxxx lat wcześniej? O ile używanie imion niczemu tak naprawdę nie służy, czytelnik doskonale wie, o kim aktualnie czyta, to sygnalizowanie zmiany warstwy czasowej byłoby przydatne. Mam nawet wrażenie, że wewnątrz poszczególnych rozdziałów zdarzają się niesygnalizowane przeskoki czasowe. Pewien jednak nie jestem. Czy o to chodziło autorce? Czy to specjalny zabieg, czy niedbałość warsztatowa? Trudno powiedzieć po lekturze jednej pozycji autorstwa Unger.

 

Kłopot mam, by jakimś celnym jednym zdaniem podsumować Mroczne wyznania. Bo to dobra książka jest, ale trochę jak dla mnie niedopieszczona. A może mam już przesyt anglojęzycznych kobiecych thrillerów psychologicznych? Pora więc na trochę polskości z jednej strony, z drugiej wyjścia z gatunkowej monotonii. Wkrótce poznacie gdzie mnie zaniosły czytelnicze losy (sterowane nieco przez zaprzyjaźnione wydawnictwa).

 

Lisa Unger – pisarka amerykańska, bestsellerowa autorka „New York Timesa”, ma na swoim koncie dwadzieścia powieści, które zostały przetłumaczone na trzydzieści jeden języków: ich łączna sprzedaż przekroczyła 1,6 miliona egzemplarzy. Laureatka wielu nagród, przez czytelników i media uważana za mistrzynię suspensu. Zanim całkowicie poświęciła się pisaniu, pracowała w agencji reklamowej. Mieszka na Florydzie z mężem i córką.

 

Tytuł: Mroczne wyznania

Autorka: Lisa Unger

Premiera: 28.09.2022 r.

Przekład: Ewa Skórska

Cena: 44,90 zł

Liczba stron: 384

Wydawnictwo MUZA SA

 

 

Ocena 6/10

 

Opis fabuły:

Selena Murphy wraca pociągiem z pracy do domu. Zajmuje miejsce obok sympatycznie  wyglądającej kobiety. Pociąg rusza, jednak po chwili zatrzymuje się, a z głośników płynie komunikat o jego opóźnieniu. Selena wdaje się w rozmowę z nieznajomą, która przedstawia się jako Martha. Przekonana, że już nigdy więcej się nie spotkają, postanawia wyjawić jej swoje sekrety. Wyznaje, że podejrzewa męża o zdradę z opiekunką ich dzieci, z kolei Martha w rewanżu zwierza się Selenie, że sama ma romans ze swoim szefem. Kobiety zastanawiają się, jak cudownie by było, gdyby ich problemy nagle rozpłynęły się w powietrzu. Kilka dni później Geneva, niania zatrudniona przez rodzinę Murphych, znika bez śladu, a niegdyś idealne życie Seleny w jednej chwili wywraca się do góry nogami. W toku policyjnego śledztwa wychodzą na jaw kolejne mroczne sekrety, a zgodne dotąd małżeństwo Murphych zaczyna się rozpadać… Gdzie się podziewa zaginiona opiekunka i kim była nieznajoma pasażerka z pociągu? Prawda okaże się szokująca.

 

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.