„Icebreaker” A. L. Graziadei [RECENZJA]
Źródło własne

„Icebreaker” A. L. Graziadei [RECENZJA]

  • Dodał: Natalia Zoń
  • Data publikacji: 27.11.2022, 16:27

Hokej, rodzinna tradycja i rywalizacja o bycie na pierwszym miejscu do draftu. To jednak nie wszystko, co czeka na czytelników w Icebreaker A. L. Graziadei. To porywająca i chwytająca za serce powieść, która po przeczytaniu jeszcze na długo zostanie w pamięci.

 

Siedemnastoletni Mickey James zaczyna studia na Uniwersytecie Hartlanda, gdzie trafia do uczelnianej reprezentacji hokeja. To kolejny krok przed zostaniem zawodnikiem NHL, zawodowej organizacji zrzeszającej 32 drużyny hokejowe z Ameryki Północnej. Wybór takiej drogi zawodowej jest rodzinną tradycją Jamesów. 

 

Chłopak ma jednak pewne wątpliwości czy bycie hokeistą jest dla niego. Męczą go pytania: co, jeśli się nie nadaję?; co, jeśli nie jestem wystarczająco dobry?; wreszcie: co, jeśli nie zaakceptują tego, kim jestem? Mickey jest osobą biseksualną, o czym nie wiedzą jego koledzy z drużyny, rodzice ani rzesza fanów hokeja komentująca niemal każdy jego ruch. 

 

To sprawia, że Mickey trzyma dystans w stosunku do kolegów z drużyny. Nie pomaga w tym fakt, że zmaga się z depresją, co utrudnia mu utrzymywanie kontaktów. Dodatkowo gra teraz z Jaysenem Caulfieldem, długoletnim rywalem, który zdaje się go nienawidzić. Mogłoby to stanowić impuls do lepszej gry, gdyby nie to, iż Jaysen podoba się Mickey’owi. 

 

Po Icebreaker sięgnęłam głównie za sprawą motywu hokeja, gdyż uwielbiam wszelkie nawiązania do sportów na lodzie - czy to w książkach, czy filmach/serialach. Spodziewałam się lekkiej lektury z miłosnym wątkiem z hokejową otoczką. Dostałam jednak o wiele bardziej rozbudowaną historię z ważnym przesłaniem i świetnie wykreowanymi bohaterami, która wciągnęła mnie bez reszty. 

 

Główny bohater zdaje sobie sprawę, że ma depresję i towarzyszy mu z tego powodu pewne poczucie winy. Jak on, Mickey James III, syn i wnuk dwóch słynnych hokeistów, mający tak wiele, może chorować na depresję? Przecież ma szansę być kolejnym sławnym hokeistą. Już teraz jest o nim głośno, a co dopiero, gdy dostanie się do NHL. Osoba autorska pokazuje realny problem, z którym zmaga się wiele osób. Nie lekceważy choroby ani jej nie gloryfikuje. Pokazuje różne jej oblicza i zachęca do sięgnięcia po profesjonalną pomoc. 

 

Relacja Mickeya i Jaysena jest dość zawiła i skomplikowana, ale często także urocza. Chłopcy ukrywają swoją znajomość, obawiając się reakcji ze strony środowiska hokejowego znanego z bycia niezbyt przychylnym do odstępstw od przyjętych norm oraz ze stereotypowego myślenia. Postrzegani są jako zawodnicy, którzy szczerze się nienawidzą, co podsyca komentarze fanów.

 

Nie mogę nie wspomnieć o postaciach drugoplanowych. Siostry Mickeya (a jest ich aż pięć!), jego współlokator Dorian czy długoletnia przyjaciółka Nova są cudowni. Uwielbiam to, jaki mają ze sobą kontakt. Jak jego siostry mimo różnego wieku i odległości, która ich dzieli, są dla niego wsparciem. Jak znalazł nić porozumienia z Dorianem czy jak droczy się z Novą, wymieniając się wiadomościami tekstowymi. 

 

Treningi (i ogólnie hokej) są szalenie ważnym elementem w Icebreaker, ale spokojnie osoby nieznające się na tym sporcie będą mogły w pełni cieszyć się lekturą. Mimo używania profesjonalnego słownictwa sportowego wszystko jest opisane tak, aby każdy mógł w pełni rozumieć konkretne zagrywki czy wykorzystywane techniki. Nie ma więc obawy, że czytelnik czegoś nie zrozumie.

 

Icebreaker to książka ważna, poruszająca aktualne tematy, takie jak akceptacja czy presja ze strony rodziny. Zdawać by się mogło, że utarte szlaki mogą być pomocne do zdobycia sukcesu. Nic jednak nie jest tylko zero-jedynkowe, a niektóre kwestie wymagają czasu. 

 

Książkę przeczytałam, dzięki uprzejmości wydawnictwa You & YA.

Natalia Zoń – Poinformowani.pl

Natalia Zoń

Miłośniczka teatru, a szczególnie musicali. Gdy akurat nie jest w teatrze lub na koncercie, czyta i pisze o kulturze. Wielbicielka dobrej muzyki, zwłaszcza tej odtwarzanej z winyli. E-mail: nataliazon@icloud.com