Kiedy policjant łapie za pióro, czyli spotkanie z Jørn Lier Horstem

  • Data publikacji: 24.10.2018, 15:48

Z okazji poznańskiego Festiwalu Granda odbyło się kameralne spotkanie z dwojgiem popularnych pisarzy kryminałów, czyli Jørn Lier Horstem oraz Rachel Abbott. Na podstawie uzyskanych tam informacji powstały dwa artykuły o ciekawostkach z życia i twórczości tych artystów.

 

Jørn Lier Horst jest norweskim pisarzem i dramaturgiem, ale jeszcze niedawno zajmował się czymś zupełnie innym. Do września 2013 r. pracował jako szef wydziału śledczego Okręgu Policji Vestfold. Studiował kryminologię, filozofię i psychologię. Jest autorem przedstawień dla Teater Ibsen. Od czterech lat ukazują się również jego powieści kryminalne w tzw. serii CLUE, przeznaczone dla młodszych czytelników, a w 2013 r. ukazały się trzy pierwsze książki dla dzieci z serii Biuro Detektywistyczne Nr 2, chociaż sam przyznaje, że mimo wszystko woli tworzenie dla dorosłych, ponieważ  w książkach dla dzieci nie może umieść aż tyle pomiędzy wierszami i stanowią one większe wyzwanie. W Polsce dużą popularnością cieszą się jego książki adresowane do dorosłych, czyli seria z Williamem Wistingiem. Właśnie powstaje 6-odcinkowy serial kryminalny, który będzie kręcony w jego rodzinnym mieście. Co ciekawe, tworząc książkę, na której oprze się zapowiadany serial, w głowie miał aż cztery rozwiązania. Pisząc więc, sam nie był pewien, do którego z nich zmierza… Był bardzo zdziwiony, kiedy jeden z recenzentów stwierdził, że od początku można było się domyślić, który trop okaże się właściwy.

 

Nigdy nie planował ani bycia pisarzem, ani bycia policjantem, właściwie został nimi z przypadku. Pracował jako menager w hotelu i wylał kawę na gazetę, a tam znajdowało się ogłoszenie o naborze do akademii policyjnej. Głosiło, że szukają ludzi, którzy potrafią myśleć inaczej. Właśnie to zdanie mocno do niego trafiło, na skutek czego postanowił aplikować. Jego pisarska pasja zaczęła się właściwie w dniu rozpoczęcia przygody z akademią policyjną. Pierwszym zadaniem było napisanie raportu o sprawie, w której pewien stary mężczyzna został brutalnie zamordowany. Pojechanie na oględziny miejsca zbrodni, bycie tak blisko czegoś takiego, zobaczenie, jak wyglądała walka, która przenosiła się z pokoju do pokoju i jak zakończyła się w miejscu, gdzie znaleziono ciało, mocno zadziałało na wyobraźnię przyszłego pisarza. Niestety, sprawy nigdy nie rozwiązano, ale prowadzone dochodzenie i gdybanie na temat tego, co mogło tam zajść, stały się inspiracją do pierwszej powieści. Pomysł nie ujrzał jednak światła dziennego przez długie lata, dopiero ciekawa sytuacja z życia prywatnego zmieniła ten stan rzeczy. Pewnego razu czytał wyjątkowo nieciekawą lekturę i odrzuciwszy ją w kąt powiedział żonie, że napisałby lepszą. „No to napisz”, odpowiedziała, na co odparł, że tak, napisze – i jak obiecał, tak zrobił. Książka, od której wszystko się zaczęło została wydana także w Polsce i nosi tytuł Kluczowy świadek. Zakończenie fikcyjne nie zbiegło się jednak z tym w prawdziwym życiu, bowiem na kartach powieści sprawa doczekała się rozstrzygnięcia.

 

Horst jest znany ze swojej ogromnej płodności jako pisarz - o samym tylko Williamie Wistingu powstało ponad dziesięć powieści, a kolejne czekają na ukazanie się drukiem. Kończąc jedną książkę, myśli już o kolejnej, wysyłając szkic swojemu wydawcy nie może doczekać się rozpoczęcia pracy nad kolejnym, jego zdaniem, jeszcze lepszym. Tworząc jest bardzo skrupulatny. Nawet pogoda nie jest przypadkowa, chociażby chłód czy deszcz mają wzmagać uczucia niepokoju, podkreślać złowieszczy klimat. W pracy zawsze trzymał się policyjnych reguł i tego wymaga od swoich postaci, co dodaje książkom realizmu. Stwarza czytelnikom okazję do zobaczenia miejsc i sytuacji na co dzień zupełnie dla nich niedostępnych, gdzie zwykle może się poruszać jedynie niewielka grupa osób, czyli na przykład na miejscu zbrodni. Opisuje, jak naprawdę wyglądać mogą oględziny czy rozmowy ze świadkami, z którymi twarzą w twarz mogą stać tylko policjanci. Tworzy unikatową atmosferę. Przyznaje, że właśnie za tym tęskni, myśląc o swojej starej pracy, za byciem w sercu akcji, a za każdym razem, słysząc radiowóz policyjny mknący przez ulice chciałby wiedzieć, co się dzieje. Nie tylko czytać o tym w gazetach, ale stać się tego częścią. Bycie w centrum wydarzeń przypłacił kiedyś postrzeleniem, co już pisarzowi raczej się nie przydarzy. Nie znaczy to jednak, że zamierza porzucić pracę pisarza i wrócić do starego zawodu, bo czuje się spełniony tam, gdzie jest teraz. Jak sam mówi, praca policjanta pewnie nigdy nie zaprowadziłaby go do Polski, a to jest także ekscytujące.

 

Dla entuzjastów jego twórczości mam więc dobre wieści - nie muszą się bać, że w najbliższym czasie zabraknie im kolejnych kryminałów do czytania na długie jesienne wieczory. Dla osób, które jeszcze nie spotkały się z serią o inspektorze Williamie mam zaś tylko jedną radę: nadróbcie to czym prędzej!

 

(zdjęcie okładki: strona internetowa Wydawnictwa Smak Słowa)

 

Preben Pramm leży martwy od tygodnia. Jest nagi, związany, a na jego ciele widać ślady wyszukanych tortur. Dom jest wywrócony do góry nogami, ale nie wygląda na to, żeby zabójcy znaleźli to, czego szukali. Pramm nie miał krewnych, przyjaciół i najwidoczniej żadnego kontaktu z ludźmi z zewnątrz. Jaka była tajemnica Pramma? Czemu musiał umrzeć w tak brutalny sposób? (Opis wydawcy).