„Turbogalop”, tom 3 [RECENZJA]
Martyna Koczorowska

„Turbogalop”, tom 3 [RECENZJA]

  • Dodał: Maciej Baraniak
  • Data publikacji: 06.03.2023, 22:06

Choć już nie jestem grupą docelową komiksów w linii 5+, czy podobnych, to i tak chętnie sprawdzam, co pojawia się na rynku. Pcha mnie do tego ciekawość, bo dobrze jest znać pozycje czytane przez współczesne dzieci, aby potem móc doradzić ich rodzicom. Niestety, Turbogalop należy odradzić.

 

Turbogalop to zbiór jednostronnicowych opowiadań skupionych wokół koni (ale nie, nie mechanicznych, niech Was te turbo w tytule nie zmyli). Nasi parzystokopytni są ofiarami patologicznego Stajennego, który w sumie ciągle popija winko i znęca się nad zwierzętami. Wspominałem już, że to komiks dla dzieci?

 

Bo tak, kogoś nieźle poniosła wyobraźnia i zamiast zrealizować normalną historię o koniach oraz stajni, postanowił zrobić coś zwyczajnie obrzydliwego. Humor sprowadza się do najprostszych żartów na poziomie tych o Jasiu czy blondynkach, a jeśli już stara się być kreatywny, to jest po prostu karygodny. Sam czułem się oburzony, szczególnie, gdy spojrzałem, że to pozycja dla dzieci.

 

I to nie tak, że Egmont nie ma w ofercie żadnego innego komiksu dla dzieci, związanego z końmi, bo ma - Koń by się uśmiał. Tamta pozycja również polega na tym samym - mamy stajnię, mamy konie i dostajemy jakieś zabawne scenki. Ktoś jednak zadbał, żeby żarty były zwyczajnie normalne - ot, mamy jakiegoś konia introwertyka, czy Panią Koń z miasta, która brzydzi się błota i brudu. Jest to śmieszne, czegoś tam może nawet nauczy, tymczasem Turbogalop nie realizuje żadnego z tych elementów.

 

Żeby nie być gołosłownym wrzucę tutaj przykład - jest jedna scena, w której Stajenny dochodzi do wniosku, że KIEDYŚ TO BYŁO i rodeo wyglądało znacznie lepiej. Bierze więc konia nad przepaść, a następnie skacze z nim w dół. Ostatni kadr pokazuje naszą dwójkę z zakrwawionymi twarzami oraz wybitymi zębami - nie ma żadnej nauki, nie ma żadnej kary dla Stajennego, bo od razu przechodzimy do następnej historii...

 

Same rysunki wyglądają całkiem okej. Są kolorowe, barwne i w sumie nie prezentują się źle. Nie ratuje to od razu całej pozycji, ale dobry scenariusz mógłby sprawić, iż coś sensownego z tego wyszło. Niestety, jak element A się nie udał, to B nie ma znaczenia.

 

Dawno nic mnie tak nie oburzyło - czasem mogę uznać, że coś jest słabe, powtarzalne czy nijakie - okej, zdarza się. Ale tutaj mamy do czynienia z dziełem tragicznym - to ma być pozycja dla dzieci, a ja bym się bał dorosłemu dać, żeby jeszcze nie wpadł na jakiś głupi pomysł.

 

Komiks otrzymałem od wydawnictwa Egmont na mocy współpracy reklamowej.

Maciej Baraniak – Poinformowani.pl

Maciej Baraniak

Student UEP na kierunku prawno-ekonomicznym. Prywatnie miłośnik różnych gatunków kina oraz komiksów, a przy tym mający bardzo specyficzny gust muzyczny. E-mail: maciej-baraniak@wp.pl