Paradoks drugiej książki - recenzja „Nie pytaj” Marii Biernackiej-Drabik

Paradoks drugiej książki - recenzja „Nie pytaj” Marii Biernackiej-Drabik

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 22.06.2024, 21:37

Kiedy ponad rok temu zachwycałem się debiutanckim Za żywopłotem Marii Biernackiej-Drabik wyrażałem nadzieję, że kolejna jej powieść będzie równie dobra i stawiałem tezę, że drugie książki po bardzo mocnym wejściu na księgarski rynek są zazwyczaj zdecydowanie słabsze. Nazywałem to paradoksem drugiej książki, zadziałał on w pewnym stopniu i w przypadku Nie pytaj, choć nie można napisać, że jest to zła książka. Wręcz przeciwnie, bardzo dobra, ale chyba jednak nie tak znakomita jak pierwsza. 

 

Już debiutancka powieść lubartowianki nie była klasycznym thrillerem, czy też kryminałem. Mocno zarysowane warstwy społeczne, psychologiczne i socjologiczne były w mojej opinii atutem tamtej książki. Obecna powieść jeszcze bardziej odchodzi od standardu powieści sensacyjnej, ba, raczej ma tylko przebłyski powieści kryminalnej. Najbliżej jej chyba do thrillera psychologicznego, choć i tak daleko do obecnie obowiązującej konwencji tego gatunku. Tak, tak mieszam trochę w tych pierwszych słowach, ale coraz większy mam problem z klasyfikowaniem współczesnej literatury w gatunkowych szufladkach, coś co wydaje mi się zwykłym kryminałem nazywane jest thrillerem psychologicznym, tania i marna pornografia też trafia pod identyczną etykietę, książka z cyklu zabili go i uciekł nazywana jest powieścią szpiegowską... W każdym razie u Biernackiej-Drabik mocnego wątku kryminalnego nie znajdziecie, krew się tu nie leje strumieniami, a trupy jeśli są, to tylko w przeszłości, albo mocno schowane w szafie. I to bynajmniej nie jest zarzut, bo osobiście lubię mniej krwiste powieści, nawet ostatnio zaczytywałem się w cosy crime. Wrzućmy więc ostatecznie Nie pytaj do woreczka książek psychologicznych z lekkim zabarwieniem sensacyjnym. 

 

Sam pomysł na intrygę jest interesujący, choć przecież motyw poszukiwania korzeni własnych i bliskich jako źródła potężnych kłopotów przerabiany był w polskiej i nie tylko polskiej literaturze wielokrotnie. Czytając powieść Biernackiej-Drabik nie ma się wrażenia, że gdzieś coś podobnego się już czytało, że to taki swoisty plagiat pomysłu na książkę. Historia jest mocno zagmatwana, wielowątkowa, mocno pokręcona. Czasami powiedziałbym, że aż za bardzo zagmatwana, ja się chwilami gubiłem i nie potrafiłem powiązać ze sobą niektórych scen. Czytelnik wraz z główną bohaterką odkrywa kolejne tajemnice z niemałym momentami zaskoczeniem. Książka wciąga, czyta ją się szybko i przyjemnie, chcąc możliwie szybko poznać odpowiedzi na wszystkie postawione tu pytania i zrozumieć te poplątane wątki. Finał, a w zasadzie finały, bo jest ich kilka, zaskakują, może nie szokują, ale jednak trudno je w toku lektury przewidzieć. Dają też wiele do myślenia, nie dają jednoznacznych odpowiedzi zwłaszcza w ujęciu emocjonalnym i moralnym.

 

Przy okazji autorka porusza wiele ważnych tematów, co też było mocną stroną jej debiutu. Takim wychodzącym na pierwszy jak dla mnie plan jest alkoholizm i jego konsekwencje nie tylko dla pijącego, ale przede wszystkim dla jego najbliższego otoczenia - pojęcie DDA (dorosłe dzieci alkoholików) jest tu obrazowo i bezkompromisowo objaśnione. Podobają mi się też wątki bardziej poboczne, mi przypadł do gustu ten pokazujący życie lekarza-kardiologa - zaganianego, zapracowanego, mającego trudności w utrzymaniu dobrej relacji z żoną i dziećmi, ale ostatecznie jakoś z tymi problemami sobie radzącego. Rzec bym mógł skąd ja to znam, niemniej rozwiązanie tego wątku napawa mnie optymizmem. Wreszcie pokazuje nam autorka mało w literaturze tego gatunku znane zakątki Polski. W Za żywopłotem były Bieszczady, tu mamy lubelszczyznę oraz Mazury. Widać, ze autorka te rejony naszego kraju zna i lubi, niejako zaprasza czytelnika do wybrania się do nich w ramach wakacyjnych peregrynacji. 

 

Pewnego rodzaju problem mam z formą książki. Za żywopłotem napisane było w tej mojej ulubionej narracji, liniowej, trzecioosobowej, z użyciem czasu przeszłego. Tu pisarka funduje nam, ulegając chyba jednak niepotrzebne, współczesnej modzie na mnóstwo zmian przestrzeni i czasu. Mamy liczne retrospekcje, zmiany przestrzeni, pomieszanie i poplątanie wątków w ujęciu przeszłym i współczesnym. Mam wrażenie, że te retrospekcje pojawiają się w głównym nurcie powieści dość przypadkowo, nie potrafiłem na ogół powiedzieć, czemu akurat w danym momencie narracyjna kamera przenosi się tę przestrzeń i w ten czas. Dodatkiem są fragmenty pamiętnika jednej z bohaterek z przeszłości, te na szczęście autorka pomieściła w jednym miejscu, zręcznie zresztą trzeba przyznać. Ostatecznie to jakoś układa się w logiczną całość, gdzieś tam na końcu, ale mi osobiście ten chaos trochę w odbiorze całej historii przeszkadzał. Wydaje mi się, że tę historię można było napisać klasycznie, tak jak miało to miejsce w debiucie, gdzie przecież też przeszłość odgrywała kolosalną rolę.

 

Zgodnie z obowiązującym obecnie standardem w polskiej literaturze z nutą (mniejszą lub większą) sensacyjną książka jest niewielka - nieco ponad 300 stron. U Biernackiej-Drabik na szczęście ta kompaktowość nie powoduje niedosytu, wrażenia historii niepełnej, niedopowiedzianej. Skrojona jest na miarę opowieści, wymyślonej przez autorkę, choć mam wrażenie, że bez szkody dla jakości, łatwości czytania, można było jeszcze spokojnie ze 100 stron dołożyć. Warsztatowo też trudno coś autorce zarzucić, język i styl są ładne, przyjemne w odbiorze, nie ma się wrażenia, ze to dopiero druga pozycja w literackim dorobku pisarki. 

 

Polubiłem pisanie Marii Biernackiej-Drabik od pierwszego wejrzenia, jej druga książka aż tak mnie nie zachwyciła, ale przeczytałem ją z przyjemnością i z całą pewnością powrócę do tej autorki przy kolejnych okazjach. Tymczasem polecam Nie pytaj, to może nie lekka, ale też nie jakoś dramatycznie trudna w odbiorze lektura na wakacyjny czas, zwłaszcza, że cala historia rozgrywa się w tym właśnie okresie roku - przy czerwcowej, kapryśnej jak zawsze pogodzie. Dwa, może trzy wieczory wystarczą na tę lekturę. 

 

Tytuł: Za żywopłotem

Autorka: Maria Biernacka-Drabik

Data premiery: 12.06.2024

Stron: 316

Wydawnictwo: Muza

 

Ocena 6/10

 

Maria Biernacka-Drabik - z urodzenia – puławianka, z wyboru serca – lubartowianka. Kocha Lubelszczyznę, ale najchętniej odpoczywa na bieszczadzkim szlaku lub w zaciszu mazurskiej wsi. Z zamiłowania do życia, które dzięki książkom można każdego dnia przeżywać na nowo –czytelniczka. Z potrzeby twórczej realizacji ­­– autorka scenariuszy dla amatorskich młodzieżowych grup teatralnych i reżyserka czerpiąca frajdę z kreatywności i spontaniczności młodych aktorów. Z pragnienia uwolnienia wewnętrznego głosu domagającego się swoich praw – autorka powieści. Jej debiutancki kryminał Za żywopłotem został nominowany przez portal Lubimyczytać.pl do tytułu Książka Roku 2023 w kategorii debiut.

 

Opis fabuły od wydawnictwa: Każdy chce znać swoje korzenie. To daje tak potrzebne człowiekowi poczucie przynależności. A co jeśli nie wie, kim jest naprawdę? Jak Maria Korcz, która wychowała się w domu dziecka i od zawsze w rubrykach dotyczących rodziców wpisywała palące wstydem litery NN. Jest rok 2023. W niewyjaśnionych okolicznościach Maria ginie w wypadku samochodowym. Zagadkę jej tragicznej śmierci próbuje rozwikłać córka Inga, dziennikarka radiowa. Jest przekonana, że dopóki nie zgłębi gęstniejących nagle rodzinnych tajemnic, nie zazna spokoju, podobnie jak nigdy nie zaznała go Maria. Okazuje się wkrótce, że ta historia jest bardziej zagadkowa, niż można się było spodziewać, i ma swoją kontynuację w teraźniejszości. Mimo realnego zagrożenia, Inga jednak nie chce się wycofać. Ale czy na pewno i za wszelką cenę trzeba poznać przeszłość? Może lepiej zatrzasnąć za nią drzwi?

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.