O muzyce i nie tylko - recenzja „Giselle. Prawdziwie oddany" Maurycego Nowakowskiego

O muzyce i nie tylko - recenzja „Giselle. Prawdziwie oddany" Maurycego Nowakowskiego

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 24.09.2024, 22:14

Z twórczością Maurycego Nowakowskiego po raz pierwszy zetknąłem się przy okazji lektury Rozdarcia, bardzo mrocznej, wciągającej antyutopii. Urodzony we Wrocławiu pisarz, mający w  dorobku również kryminał i kilka biografii muzycznych, tym razem zaprasza nas w beletrystyczną podróż po londyńskim światku muzyków, producentów, kompozytorów i ich fanów. Podróż nie pozbawioną elementów psychologicznych i socjologicznych. Bardzo interesująca jest to wycieczka. 

 

Wydawałoby się, że sięganie po różne gatunki literackie, zwłaszcza na początku pisarskiej kariery (no dobrze, Nowakowski pisze już kilkanaście lat, przekroczył już czterdziestkę, ale wciąż jest przed nim wiele lat pisania), może być ryzykowne, czas na eksperymenty przychodzi raczej w momencie, kiedy pozycja autora w czytelniczym świecie jest już ugruntowana i mocna. Tu ryzyko się najwyraźniej opłaciło - biografie muzyków zostały przyjęte ciepło, kryminał wygrał jeden z festiwali, Rozdarcie też spotkało się z wysokimi ocenami, Giselle też jest zdecydowanie dobra, jestem przekonany, że znajdzie wielu usatysfakcjonowanych czytelników. 

 

Od pierwszej do ostatniej strony tej powieści Nowakowski udowadnia, że doskonale zna się na muzyce. I to nie tylko w ujęciu historycznym, czy też biograficznym. Nie tylko jako fan i słuchacz, ale przede wszystkim jawi się jako znawca muzyki jako takiej. Procesu jej tworzenia, produkcji, postprodukcji, promocji. Zasad układania akordów, współpracy poszczególnych instrumentów i muzyków. Tak stricte artystyczna warstwa tej dziedziny sztuki. Bardzo żmudna to praca, ale dająca wiele radości i satysfakcji. Na ogół. Autor bardzo obrazowo, pięknym, profesjonalnym, ale i zrozumiałym dla laika językiem prowadzi nas przez poszczególne utwory komponowane, a potem grane przez głównych bohaterów. Momentami zdaje się czytelnikowi, że tę muzykę słyszy, czuje, współodczuwa z tymi, którzy są na opisywanych koncertach, próbach i studyjnych sesjach. Nawet ja miałem takie wrażenie, choć w kwestiach muzyki jestem kompletnym ignorantem. Dla wielbicieli tego rodzaju kultury Giselle to istna uczta. 

 

Nie jest to jednak książka tylko o muzyce, wręcz odwrotnie, zdaje się ona być pretekstem do przesłania zdecydowanie wykraczającego poza londyński świat muzyki. To bardzo optymistyczna historia o zakończonym sukcesem dążeniu do spełnienia marzeń, spełniania ich wbrew całemu światu, który odradza, przeszkadza, sieje zwątpienie. Konsekwencja, a przede wszystkim wiara we własne siły mogą pokonać wszelkie przeszkody, nawet takie zdawałoby się niepokonywalne. Nowakowski wyraźnie sygnalizuje też ważne rolę wsparcia psychologicznego w trudnych życiowych sytuacjach. Terapeuta głównego bohatera jest jedną z najważniejszych, a przy okazji najbardziej pozytywnych postaci tej powieści. Co ciekawe terapia pozwala nie tylko pójść właściwą, najlepszą drogą, ale również zwalcza bardzo poważne objawy somatyczne, które zdają się nieść za sobą wyrok. Bardzo bliska mi jest ta narracja, moje osobiste doświadczenia są bardzo podobne do opisanej tu historii.

 

Giselle jest dość długa, początkowo akcja toczy się leniwie, niczym dyskusja dżentelmenów przy londyńskiej herbatce, ale z czasem zdecydowanie przyspiesza, rozpędza się jak Bolero Rawela, by pod koniec przykuwać czytelnika do książki jak rasowy thriller. I nagle, niespodziewanie się kończy. Zdaje się, że to świadomy zabieg Nowakowskiego, który pozostawia szeroko otwarte drzwi do stworzenia sobie własnego, czytelniczego, ciągu dalszego. No bo nie sądzę, by Giselle miała mieć kontynuację. 

 

W kwestiach formalnych książka jest też po prostu dobra. Napisana w jednolitej trzecioosobowej narracji, takiej jaką lubię najbardziej, pozbawiona tak popularnych, a przecież niepotrzebnych ozdobników. Językowo i stylistycznie dopracowana, warsztat i pióro Nowakowskiego to już dobrze ukształtowane pisarskie narzędzia. Objętościowo akuratna, nie za długa i nie za krótka. 


Polubiłem Nowakowskiego i jego literaturę już przy okazji Rozdarcia, teraz moja sympatia tylko wzrosła, narasta we mnie chęć do sięgnięcia po starsze pozycje jego autorstwa, choć biografie to kompletnie nie moja bajka - przeczytałem w życiu dwie, może trzy i nie znalazły się one w mojej pierwszej setce ulubionych lektur. Więc może ten kryminał… Z całą jednak pewnością będę śledził dalsze losy tego mało (za mało) znanego i popularnego w Polsce autora. Tymczasem polecam Giselle, naprawdę warto.

 

Tytuł: Giselle

Autor: Maurycy Nowakowski
Stron: 454

Wydawnictwo: Virtus Nobilitat

 

Ocena: 7/10

 

Maurycy Nowakowski, urodzony 12 sierpnia 1982 roku we Wrocławiu, polski pisarz, biograf i dziennikarz. Autor powieści i biografii muzycznych. W jego dorobku znajdują się kryminały „Plagiat” (2015), „Przypadek” (2018) i „Niezależność” (2019), a także sensacyjny, poświęcony korupcji w polskim futbolu „Okrągły przekręt” (2013). Za „Plagiat” w 2016 roku otrzymał główną nagrodę na festiwalu Kryminalna Piła, nominowano go wówczas również do nagrody „Warto” przyznawanej najzdolniejszym młodym twórcom Dolnego Śląska. Napisał też biografie „Genesis. Zagrajcie to jeszcze raz” (2007), „Phil Collins. Człowiek orkiestra” (2008), „Steve Hackett. Szkice, burze, orchidee” (2009), „Peter Gabriel. Świat sekretny, świat realny” (2011) oraz „Riverside. Sen w wysokiej rozdzielczości” (2016). W powieści „Rozdarcie” (2022) połączył dystopię, kryminał i stylistykę political-fiction, by przedstawić niepokojącą wizję Europy niedalekiej przyszłości. Publikował na łamach magazynu „Lizard”, współpracuje z portalem Mały Leksykon Wielkich Zespołów.

 

„Giselle. Prawdziwie oddany” umożliwia zaglądnięcie nie tylko za kulisy muzycznej działalności, do gabinetów menedżerów, studia nagrań, sali prób i na klubowe zaplecza, ale przede wszystkim w duszę i umysł muzyka wchodzącego na wyboistą ścieżkę rockowej kariery. To wymyślona historia, ale niezwykle wiarygodna i więcej mówiąca o muzycznym świecie i psychice wrażliwego artysty niż niejedna biografia. Polecam tę wciągającą i bardzo muzyczną lekturę!

Mariusz Duda (Riverside, Lunatic Soul)

 

 

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.