"13 powodów" powraca z drugim sezonem - recenzja
- Data publikacji: 20.05.2018, 16:32
18 maja na Netflixie pojawił się drugi sezon głośnego, nieco kontrowersyjnego serialu 13 powodów. Pierwsza odsłona miała miejsce w marcu ubiegłego roku i momentalnie znalazła się na ustach wszystkich krytyków filmowych oraz zapalonych fanów seriali. Seria składała się z 13 odcinków, podzielonych na powody, które doprowadziły do tragedii. Drugi sezon to taka sama liczba epizodów, natomiast podział nie jest już tak wyraźny – historia jest bardziej płynna i jednolita.
Dla przypomnienia – serial opowiada o historii Hannah Baker (Katherine Langford)– jej samobójstwie oraz powodach, które do tego doprowadziły. Poznajemy rówieśników dziewczyny, i choć schemat goni schemat, to mimo wszystko trudno jest przejść obok tych nastolatków obojętnie. Najpopularniejsi są oczywiście chłopcy ze sportowej drużyny, a najpilniejszymi uczniami są ci z samorządu szkolnego. W trakcie każdego odcinka choć raz pojawia się czerwona lampka pod tytułem: reputacja, ponieważ w Liberty High School właśnie ona zdaje się być najwyższą wartością.
Produkcja zrobiła ogromną furorę na całym świecie. Nie obyło się jednak bez głosów krytyki i, szczerze mówiąc, nie bez powodu. Scenarzystom zarzucano przede wszystkim gloryfikację samobójstwa – uważano, że przedstawiono historię w zły, przesadzony sposób, że bohaterowie są głupi, naiwni i irytujący, oraz że serial niejako zachęca młodych do autoagresji. Największa fala krytyki spadła na jedną z ostatnich scen – rozmowę Hannah ze szkolnym pedagogiem. Specjaliści twierdzą, że pokazanie młodemu społeczeństwu braku odpowiedniej reakcji pedagoga może sprawić, iż młodzi ludzie jeszcze rzadziej będą prosić o pomoc, a co za tym idzie – trudniej będzie im uporać się ze swoimi problemami, przez co mogą uważać samobójstwo za jedyne wyjście.
Ewidentnie osoby tworzące serial wzięły pod uwagę krytykę, jaka na nich spadła, ponieważ zarówno w materiałach promocyjnych, jak i w trakcie wyświetlania napisów końcowych, ciągle pojawiały się informacje o pomocy. Powstała również strona 13reasonswhy.info, na której możemy znaleźć zaufane numery telefonów (każdy kraj ma swój własny, wystarczy wybrać państwo, jakie nas interesuje i pojawi się numer, na który możemy zadzwonić, gdybyśmy chcieli z kimś po prostu porozmawiać). Co więcej, strona zawiera również ostrzeżenie dla osób borykających się z depresją lub innymi problemami, pojawiającymi się w serialu. Jest wprost napisane, iż produkcja może nie być dla nich odpowiednia, ponieważ istnieje ryzyko wywołania silnych, negatywnych emocji związanych ze zdarzeniami, które się im przytrafiły.
Przechodząc jednak do sedna fabuły – bohaterów spotykamy po kilku miesiącach od ostatnich wydarzeń. Głównym motywem tego sezonu jest proces, jaki wytoczyli rodzice Hannah przeciwko szkole Liberty. Pani Olivii Baker (Kate Walsh) zależy, aby historia jej córki nie została zapomniana, ani tym bardziej nie została uznana za nieistotną. W tym celu, toczy okropną, niesprawiedliwą oraz niewątpliwie bolesną batalię, by podobna historia nie przydarzyła się już żadnemu dziecku.
Oprócz tego dowiadujemy się oczywiście o losach nastolatków, którzy brali czynny udział w tej historii. Clay (Dylan Minnette) nadal jest jedną z głównych postaci i nadal próbuje ratować całe społeczeństwo, co oczywiście udaje mu się ze względu na pojawianie się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie. Jego postawa wciąż bywa irytująca, ale mimo wszystko zdecydowanie wzbudzająca współczucie. Razem z Alexem (Miles Heizer) i Jessicą (Alisha Boe) tworzą zgraną paczkę przyjaciół po przejściach, którzy – jak każdy nastolatek – marzą o powrocie do normalności, powrocie do czasu „przed” i zapomnieniu o tym, co się działo.
Cała fabuła wybrzmiewa i dużo zyskuje z jednego powodu – głos #MeToo staje się główną osią, wokół której rozwija się cała reszta. Choć twórcy zapewniają, że scenariusz został napisany na wiele miesięcy przed głośną akcją z Harveyem Weinsteinem w tle, to i tak obrał ten sam, wreszcie odpowiedni kierunek. Nie mamy już absolutnie żadnych wątpliwości kto jest oprawcą, a kto jest ofiarą. Jasno pokazane jest, że do stosunku potrzeba zgody obu stron oraz że nic nie usprawiedliwia gwałciciela. I choć nie wszystko w praktyce wygląda tak, jak powinno, to i tak rodzi się ogromna iskierka nadziei, że w końcu zmierzamy tam, gdzie powinniśmy być od samego początku.
Sezon drugi, tak, jak sezon pierwszy, nie jest pozbawiony wad. Produkcja wciąż boryka się z momentami pozbawionymi sensu. Ponadto, choć każdy nowy plottwist ma swoje lepsze lub gorsze wyjaśnienie, to niektóre wydają się mocno naciągane i wepchane na siłę. Mimo to, choć niewątpliwie może to przerażać, nie jest trudno (przynajmniej mi) uwierzyć, że świat bardzo często ma problem z byciem sprawiedliwym wobec tych, którzy po prostu na to zasługują.