Krok od śmierci - recenzja książki "To właśnie robię" L. Addario
- Data publikacji: 22.05.2018, 10:37
Lynsey Addario - amerykańska fotoreporterka, pracuje dla The New York Times, National Geographic i Time Magazine. Pracę rozpoczęła w 1991 roku dla Buenos Aires Herald w Argentynie bez wcześniejszego szkolenia fotograficznego. Związana była również z Associated News, dla którego pracowała nieprzerwanie przez 3 lata w New Delhi. Od 2000 roku zaczęła dokumentować konflikty zbrojne w Afganistanie i Iraku, ludobójstwo w Darfurze, obalenie reżimu Kaddafiego w Libii czy w końcu - wojny domowe w Demokratycznej Republice Konga i Syrii. W swoich relacjach zwraca szczególną uwagę na kwestie dotyczące praw człowieka, w szczególności kobiet. Dzięki swojemu zaangażowaniu jej działalność została uhonorowana m.in Nagrodą Pultizera czy MacArthura.
Książki pisane przez reporterów wojennych od dawna są moją słabością. Czytam je z nutką ekscytacji, podziwu, że są w stanie tyle poświęcić dla realizowania swoich pasji, że znajdują w sobie tyle siły, by zostawić spokojne życie, rodzinę i wyjechać do krajów objętych wojną, bez gwarancji powrotu... Czytając staram się zrozumieć ich motywacje, siłę napędową do realizacji kolejnych dokumentów. W końcu jadą w miejsca, z których każdy się ewakuuje, zamiast uciekać przed ostrzałem - oni idą w przeciwnym kierunku. Przeczytałam dużo reportaży wojennych, ale nadal nie mogę wyjść z podziwu dla ich odwagi, jaka nimi wtedy kieruje. Czy w takich sytuacjach działa adrenalina? Na pewno. Może też rywalizacja, chęć osiągnięcia sławy, zrobienia jak najlepszego zdjęcia?
Książka To właśnie robię pozwala poznać pracę fotoreportera wojennego z punktu widzenia kobiety. Addario jest jedną z niewielu kobiet relacjonujących konflikty zbrojne. Opowiada w niej o swoich wyborach i motywacjach, które sprawiły, że zdecydowała się na podjęcie takiej pracy, ukazuje jej specyfikę oraz kulisy zawodu z perspektywy jej własnych doświadczeń. Jest ona idealnym przykładem ambitnej kobiety, której udaje się pogodzić swoją miłość do fotografii, podróżowania z chęcią uświadomienia świata o ludzkich krzywdach, cierpienia oraz niesprawiedliwości, jaka jest ciągle obecna. Pokazuje, że praca może być pasją, poczuciem spełnienia oraz sensem, pewnego rodzaju misją wymagającej wielu poświęceń. Przez to, że decyduje się na wyjazd do niebezpiecznych rejonów, ryzykuje nie tylko utratę życia, ale również możliwość wystąpienia zespołu stresu pourazowego, wypalenie zawodowe, problemy z utrzymaniem kontaktów międzyludzkich, popadnięcie w uzależnienia spowodowane życiem w ciągłym stresie...
Autorka podkreśla, że posiadanie rodziny i jednoczesne realizowanie się jako fotoreporter wojenny jest wręcz niemożliwe - jej przykład idealnie pokazuje, że nie każdy mężczyzna będzie w stanie zaakceptować taki tryb życia u swojej kobiety. Ona sama po nieudanych związkach poznała wyrozumiałego partnera, który zaakceptował jej pracę, wspierał, dodawał siły podczas najcięższych chwil. Pozwalał jej na realizowanie się,pomógł jej w utrzymaniu jako takiej normalności oraz równowagi między byciem matką a żoną.
Addario nieraz ryzykowała życiem podczas dokumentowania ulicznych demonstracji w Iraku, obozów szkoleniowych rebeliantów w Darfurze, spotkań talibskich przywódców czy opisując historie kobiet będących ofiarami wojny domowej w Kongo. Niejednokrotnie patrzyła na śmierć swoich przyjaciół, współpracowników. Przeżyła porwanie przez zwolenników Kaddafiego oraz przeszła wewnętrzne rozterki spowodowane tym, że skazuje swoich najbliższych na ciągły stres i niepewność. Stara się pokazać, co tak naprawdę jest siłą napędową w jej pracy. Oglądając jej zdjęcia, czytając książkę, możemy zobaczyć, że chce ona pokazywać prawdę o ludzkim cierpieniu, chce ujawniać to, co niekoniecznie jest nagłaśniane przez media - bo w końcu wojna nie jest tylko walką o zasoby, liczbami strat i ofiar, ale przede wszystkim tragedią wielu tysięcy ludzi, zwykłych cywilów, których życie przez pewien czas wyglądało tak jak moje czy Twoje - zupełnie normalnie. Mieli rodziny, plany, marzenia - a wojna to wszystko im odebrała. Autorka właśnie to stara się robić - uwrażliwić świat na ludzką krzywdę, uświadomić, że w innych częściach globu rzeczywistość jest zupełnie inna od standardów w krajach, w których panuje pokój.
Ponadto w To właśnie robię poruszyła temat estetyzacji śmierci. Jej zdjęcia są dowodem na to, że dobra fotografia wojenna nie zawsze musi być brutalna - zdjęcia Addario są estetyczne, nieodrzucające; odnosi się wrażenie, że przy każdym zdjęciu stara się zachować pewne standardy. Widoczne jest to, że nie chce robić kariery na zdjęciach przepełnionych krwią i przemocą.