Z kolekcji Moszkowskiego #2: 'Hunter - Hellwood'

  • Data publikacji: 12.02.2019, 22:20

A teraz już cicho sza... zbliża się północ... siądźcie wygodnie... może lepiej połóżcie... ponieważ zabierzemy Was w podróż... do Krainy Najprzedziwniejszych Snów... po drugiej stronie... lustra...

 

W miniony weekend zespół Hunter ogłosił premierę ósmego albumu studyjnego, Arachne. Z kolei wczoraj pojawił się klip do utworu tytułowego. Z tej okazji chciałbym przypomnieć Wam jedną z najlepszych płyt w dorobku Huntersów, którą wydali prawie 10 lat temu - a mianowicie HellWood.

 

Zespół powstał w 1985 w Szczytnie, z inicjatywy wokalisty i gitarzysty, Pawła 'Draka' Grzegorczyka oraz perkusisty Grzegorza 'Brooza' Sławińskiego. Nazwa została zaczerpnięta z utworu Die Hard the Hunter formacji Def Leppard. Oficjalnie Hunter zadebiutował jednak dopiero 10 lat później świetną płytą Requiem, jedyną oryginalnie nagraną w całości po angielsku (poza utworem Żniwiarze Umysłów). Kilka lat po debiucie do zespołu dołączył skrzypek Michał Jelonek, dopełniając tym samym obrazu wykonywanego przez zespół gatunku muzycznego, który grupa ochrzciła soul metalem.

 

Często opisywany jako polska Metallica, zespół kieruje dźwięki i słowa przeciw wojnie, przemocy, nietolerancji i głupocie, dodając do tej pięknej, rockowo - metalowej mieszanki, elementy muzyki klasycznej i filmowej. Właśnie dlatego HellWood jest wyjątkowym albumem w dyskografii Huntera, ponieważ porzuca dotychczasową formę buntu i kontrowersji w warstwie tekstowej na rzecz filmowej atmosfery, snów i koszmarów.

 

HellWood otwiera tykanie zegara, na którym właśnie wybiła północ. Album już od pierwszych sekund buduje niesamowitą, filmowo - baśniową atmosferę, która towarzyszy słuchaczowi aż do ostatnich dźwięków płyty. Na początku zespół opowiada historię Strasznika, dość mocno związaną z Lotem Nad Kukułczym Gniazdem, jednym z ulubionych filmów muzyków. Na tej koncepcji oparty jest zresztą cały album, co czyni go wyjątkowym wśród reszty dyskografii Huntera.

 

 

Po śnie, który powoli zamienia się w koszmar, przychodzi czas na balladę. Balladę w thrash metalowym stylu, napędzaną galopującą perkusją Daray'a (Dimmu Borgir, Black River, Vesania) i inspirowaną kolejną sztuką filmową, tym razem Full Metal Jacket. $mierci$miech jest świetnym przykładem typowej dla Huntera zabawy słowami. Fragmenty takie, jak: Zatańczą NAD nami.../ Z(ł)wyCię(ż)zki walc z salwami/ Ty między Wziemianami - ZaJebanyMiNami! czy ZaskoczonaBojami.../ ZaskoczyNabojami - TY.../ ZaskoczonyMinami!/ ZzaskoczonyMiNAMI! mówią same za siebie i sprawiają, że śmiech śmierci słychać jeszcze długo po ostatnim wystrzale.

 

Do krainy snów i koszmarów powracamy wraz z kolejnym kawałkiem, uznawanym za jeden z najlepszych utworów Huntera. Labirynt Fauna to oczywiste nawiązanie do filmu o tym samym tytule, jednak sposób, w jaki został zaaranżowany sprawia, że przy każdym odsłuchu ciarki przechodzą po plecach. Moim zdaniem najlepszy utwór w historii zespołu pod względem warstwy lirycznej.

 

 

Poza wymienionymi wyżej, zespół nawiązuje do kilku innych produkcji, m.in. Ducha EpokiArmii Boga czy Drakuli, dodając do filmowego klimatu charakterystycznej dla Huntera baśniowo - teatralnej atmosfery, której najmocniej doświadczyć można na ich koncertach. Każdy występ zespołu to jakby oddzielna sztuka, którą zespół wystawia dla fanów. I nie tylko, na występ może przyjść każdy, choćby dla samej niepowtarzalnej atmosfery, towarzyszącej koncertom Huntera, a także niesamowitej warstwy lirycznej, która świetnie nadawałaby się do zbioru wierszy współczesnych poetów. Toteż zarówno HellWood, jak i całą twórczość zespołu polecam każdemu, niezależnie od wieku i preferencji muzycznych.

 

 

Tracklista:

 

1. Nadchodzi...

2. Strasznik

3. $mierci$miech

4. Labirynt Fauna

5. Duch Epoki

6. Armia Boga

7. Dura Lex Sed Lex

8. TshaZshyC

9. Arges

10. Cztery Wieki Później...

11. Zbawienie