Meyer normalnieje - recenzja „Kobiety w walizce” Katarzyny Bondy

Meyer normalnieje - recenzja „Kobiety w walizce” Katarzyny Bondy

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 11.11.2022, 23:31

Kobieta w walizce to już czwarta pozycja wydana w tym roku przez Katarzynę Bondę po O włos, Zimnej sprawieZe złości. Jak widzicie czytuję jej książki regularnie, na bieżąco, choć moje odczucia są na ogół mieszane. I tak to jest z Bondą, pisze nierówno, ale kiedy się widzi jej nową powieść, to sięga się po nią bez wahania. W tej najnowszej wskazówka jej pisarskiej formy przechyla się znów w kierunku najwyższej części skali.

 

Seria z Hubertem Meyerem ma to do siebie, że choć każda część to osobna historia, mająca swój na ogół spektakularny finał, to jednak powinno się ją czytać chronologicznie, zgodnie z datami wydania. Przynajmniej te części napisane po kilkuletniej przerwie, w ostatnich dwóch latach. Bo jednak pewne wątki mają swoją kontynuację w kolejnych odsłonach cyklu i nie da się ich w pełni zrozumieć bez znajomości całości. Można więc przygodę z profilerem Meyerem rozpocząć od Kobiety w walizce, ale lepiej wystartować przynajmniej od Nikt nie musi wiedzieć.

 

Kłopotliwe to nie będzie, bo Bonda wyraźnie hołduje trendom, które mówią, że współczesny bestseller nie powinien mieć więcej niż 350 stron. Tak skrojone są wszystkie części serii po jej wznowieniu, lektura jednej sprawnemu czytelnikowi nie powinna zająć więcej niż 2 wieczory, ewentualnie jeden wieczór i pół nocy, obecny kolejny długi weekend takim wyczynom sprzyja. A przy okazji statystyki czytelnicze się ponabija. Pięć ostatnich tomów - w tydzień, góra dwa do ogarnięcia.

 

Jaka więc jest ta Kobieta w walizce? Przeczytałem ją z przyjemnością, bo intryga kryminalna zbudowana jest przez autorkę tak, że trudno się od niej oderwać. Mamy sporo przeplatających się wątków, mylne tropy, wysokie tempo wydarzeń. Ofiar nie jest jakoś dramatycznie dużo, historia jest krwista, ale nie jakoś nadmiarowo. Bonda nie serwuje nam zbyt wielu plastycznych obrazów aktów morderstwa, rozczłonkowanych ciał, osoby o większej wrażliwości spokojnie mogą sięgnąć po tę książkę, choć tytuł jest dość złowieszczy. Zagadka jest na tyle skomplikowana, że czytelnik wielokrotnie będzie myślał, że odgaduje postać mordercy, ale po kilkunastu stronach będzie zmuszony zmienić zdanie. Finał, jak to u Bondy, jest kompletnie zaskakujący i dość spektakularny.

 

To, co odróżnia Kobietę w walizce od poprzednich historii z Meyerem w roli głównej, to zdecydowanie większa realność opisanych wydarzeń. Notabene Meyera początkowo praktycznie nie ma w tej historii, wraca na scenę gdzieś w połowie i jest jakiś taki normalniejszy. Jego nadludzkie możliwości, które pozwalały w poprzednich częściach przemieszczać się z niebywałą prędkością w czasie i przestrzeni,  nie spać całymi dniami i nocami i temu podobne, jakby tu przygasają. Staje się prawie normalnym śledczym, który zmaga się częściej (choć nie zawsze) z ograniczeniami technologicznymi, czasowymi i najzwyklejszymi ludzkimi. To był najważniejszy zarzut do poprzednich powieści Bondy, to jej oderwanie od realiów - badanie genetyczne w 2 godziny - czemu nie, pełna sekcja zwłok niemal na miejscu zbrodni - voila. Nie przypuszczam, by pani Katarzyna czytała moje recenzje, ale może większej liczbie czytelników te oderwanie od realności przeszkadzało. Przez to książka sprawia wrażenie bardziej przemyślanej, nie pisanej naprędce, bo terminy gonią, czytelnicy czekają.

 

Bonda wraca ze swymi bohaterami w północno-wschodnią część Polski, na arenę swojej historii wybierając klasycznie mazurską miejscowość Ełk. Oczywiście przewodnikiem Kobieta w walizce nie jest, ale tym razem autorka nieco więcej miejsca poświęca okolicznościom przyrody. Widać, że zna i lubi te okolice, bohaterowie zachwycają się widokami, czystością wody, powietrza, lasami, tym wszystkim, z czego ten rejon naszego kraju słynie. Co ciekawe tłumów, mimo letniej pory, nad jeziorami nie ma, albo o turystach autorka zapomina. To prawda, że w lato na Mazurach i Warmii było mniej tłoczno, niż dawniej, ale chyba jednak nie aż tak pusto, jak u Bondy. Powieściopisarka przedstawia nam też w krzywym zwierciadle mieszkańców niewielkiej miejscowości, w której wzajemne powiązania, zależności, a także przeszłość są zdecydowanie istotniejsze niż sprawiedliwość, uczciwość i przyzwoitość. Jest to wreszcie powieść o patologicznych, skrajnie patologicznych relacjach między członkami jednej rodziny. Nie chcę tu zdradzać szczegółów, ale jest ostro i mocno. Bardzo.

 

Reasumując jest najnowsza odsłona cyklu z Meyerem czymś więcej niż samą kryminalną intrygą, którą można by usadowić w dowolnym miejscu w Polsce, czy na świecie. Naturalnie warsztatowo trudno cokolwiek Bondzie zarzucić. Umie ta pani w pisanie i to bardzo dobrze. Językowo, stylistycznie. Książkę połyka się gładko, bez zgrzytów, również dzięki tej warstwie. Nawet dialogi są  naturalne, nie czuć ich sztucznością i sztywnością, co niekiedy zdarzało się autorce w ostatnich książkach. Warto to podkreślić, bo przy tym tempie pisania, jego jakość u niektórych zdecydowanie spada, a u Bondy jakby rośnie z tomu na tom.

 

Już dawno Bonda straciła tytuł możnowładnej królowej polskiego kryminału. Na polskiej kryminalnej scenie pojawiło się wiele utalentowanych, dobrze piszących i niewiele mniej płodnych pisarek, które zdobywają coraz większą popularność i twardo walczą o czytelnicze serca. Pani Katarzyna długo zdawała się tego nie zauważać, zdarzały się jej książki gorsze, a nawet takie, o których lepiej zapomnieć. Kobietą w walizce z całą pewnością wraca do ekstraklasy. Z niecierpliwością czekam na kolejne odsłony historii Huberta Meyera, choć zapewne najpierw poznamy dalsze losy Jakuba Sobieskiego. Mam wrażenie graniczące z pewnością, że długo czekać nie będziemy.

 

Katarzyna Bonda – najpopularniejsza autorka powieści kryminalnych w Polsce. Jest autorką serii kryminalnej z Hubertem Meyerem (Sprawa Niny Frank Tylko martwi nie kłamią, Florystka, Nikt nie musi wiedzieć, Klatka dla niewinnych, Balwierz, Zimna sprawa), tetralogii z profilerką Saszą Załuską (Pochłaniacz, Okularnik, Lampiony i Czerwony Pająk), a także powieści kryminalnych inspirowanych prawdziwymi zdarzeniami Miłość leczy ranyMiłość czyni dobrym. Pisarka ma w dorobku również dokumenty kryminalne: Polskie morderczynie oraz Zbrodnia niedoskonałaMotyw ukryty napisane wspólnie z Bogdanem Lachem. Bohaterem nowej serii kryminalnej jest detektyw Jakub Sobieski (O włos, Ze złości). Do tej pory książki Katarzyny Bondy sprzedały się w Polsce w nakładzie trzech milionów egzemplarzy. Są wydawane w 16 krajach. Prawa do edycji zagranicznych zakupiły największe wydawnictwa na świecie, m.in. Hodder & Stoughton i Random House. W kwietniu 2021 roku stacja TVN wyemitowała serial Żywioły Saszy na podstawie Lampionów. Prawa do adaptacji książki dokumentalnej Polskie morderczynie zakupiła Nordic Entertainment Group – serial fabularny będzie emitowany w Viaplay w 2023 roku.

 

Tytuł: Kobieta w walizce

Autorka: Katarzyna Bonda

Premiera: 9.11.2022

Liczba stron: 350

Cena: 44,90 zł

Wydawnictwo: MUZA SA

 

Ocena 7/10

 

Opis fabuły: Kiedy wiszące na słupach ogłoszenia o zaginięciu Klaudii Janus dawno już wyblakły, a miejscowa policja straciła wiarę w rozwiązanie sprawy, dochodzi do makabrycznego odkrycia. Przy drodze wyjazdowej z Ełku przypadkowy kierowca znajduje błękitną walizkę, a w niej szczątki młodej kobiety i złoty naszyjnik z listkiem. Taki sam nosiła Klaudia. Według ustaleń śledczych ciało długo było w wodzie, zakopywano je i częściowo spalono. A to skutecznie utrudnia identyfikację ofiary. Dlaczego więc morderca zdecydował w końcu, że kobieta w walizce ma zostać odnaleziona? Do pomocy w śledztwie wezwano by Huberta Meyera, ale ten czeka w areszcie na własną rozprawę. Z warszawskiego Wydziału Wsparcia Dochodzeń oddelegowano aspiranta Grzegorza Kaczmarka. Ten nie ma wątpliwości, że za zaginięciem młodej kobiety stoi ktoś z miejscowych. Podejrzanych jest wielu. Każdy z nich ma motyw. Wszyscy zatajają najistotniejsze fakty. I wciąż nie wiadomo, kto ma ręce splamione krwią. Klaustrofobiczna atmosfera zagęszcza się, gdy na jaw wychodzi, że Klaudia nie była jedyną dziewczyną, która przepadła bez śladu w tej na pozór spokojnej okolicy. Siedem lat wcześniej z plaży uprowadzono młodą turystkę. Jej personaliów nigdy nie ustalono. Wiadomo tylko, że w dniu zaginięcia na szyi miała złoty łańcuszek z listkiem…

 

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.